Na terenie cmentarza parafialnego w Dobrzyjałowie (Podlaskie) wycięto trzy drzewa, które zdaniem proboszcza zagrażały bezpieczeństwu. Siedmiu innym przycięto korony, w stopniu - jak informuje przedstawiciel Fundacji Dzika Polska - przekraczającym 50 procent, co jest niezgodne z prawem. Według ekologów, zniszczone zostały też siedliska chronionych porostów.
- Z prośbą o interwencję zwrócili się do nas parafianie odwiedzający tam groby swoich bliskich. Na miejscu okazało się, że wycięte zostały trzy sędziwe drzewa, a siedem zostało ogołoconych z gałęzi w większym stopniu niż pozwalają na to przepisy – mówi Adam Bohdan z Fundacji Dzika Polska
Chodzi o cmentarz parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Dobrzyjałowie w gminie Piątnica.
Fundacja Dzika Polska: ścięte gałęzie i konary nie były suche
Przepisy o których mowa dopuszczają przycinki do 30 procent korony. - Tutaj natomiast przekroczyły 50 procent. Dodatkowo na obciętych gałęziach stwierdziliśmy występowanie ponad 500 egzemplarzy szarzynki skórzastej, czyli porostu objętego w Polsce ochroną – zaznacza Bohdan.
Dodaje, że kontaktował się z proboszczem parafii, który stwierdził, że były to jedynie "zabiegi pielęgnacyjne" i wynikały z troski o bezpieczeństwo.
- Ścięte gałęzie i konary nie były jednak suche, co utrwaliłem na zdjęciach. Trzeba też wiedzieć, że robiąc przycinki aż w tak dużym zakresie obniżamy poziom bezpieczeństwa, bo obniżamy kondycję takiego drzewa. W miejscach po odciętych konarach rozpoczyna się rozkład. Drzewo jest wtedy bardziej podatne na złamanie. Zawiadomiliśmy o sprawie urząd gminy oraz Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku – podkreśla nasz rozmówca.
Proboszcz poprosił jedynie o zgodę na wycinkę trzech zdjęć
Proboszcz parafii odmówił nam komentarza. Natomiast zastępca wójta gminy Piątnica Bogdan Bieńczyk informuje, że ksiądz zwróci się do gminy jedynie z prośbą o zgodę na usunięcie - w terminie do 31 grudnia - trzech lip drobnolistnych.
- Dwóch o obwodzie pni wynoszącym po 200 centymetrów oraz jednej z pniem o obwodzie 190 centymetrów. W uzasadnieniu podał, że drzewa były w części suche i obumierające. Miały zagrażać bezpieczeństwu – mówi.
Urząd gminy wyśle kontrolę
Dodaje, że 5 sierpnia odbyła się wizja terenowa. - Nasz urzędnik zauważył bardzo liczne suche konary. Stwierdził, że drzewa rosły poza obszarem objętych ochroną konserwatorską i stanowiły realne zagrożenie. Stwierdził też, że w obrębie drzew nie występowały żadne chronione gatunki – opowiada zastępca wójta.
Pozwolenie zostało więc wydane. - Natomiast jeśli chodzi o zabiegi pielęgnacyjne, czyli wycięcie konarów innych drzew, to ksiądz nie potrzebował naszego pozwolenia. Oczywiście pod warunkiem, że zredukowanie korony nie przekracza 30 procent. W związku z tym, że fundacja Dzika Polska twierdzi, iż wycinki miały większy zakres, na miejsce wysłana zostanie kontrola. Powołany zostanie biegły. Jeśli okaże się że przycinka przekroczyła ustawowy limit, proboszcz dostanie od nas karę finansowa. Będzie tak również wtedy jeśli w ramach kontroli wyjdzie na jaw, że doszło do zniszczenia chronionych porostów – zastrzega.
Sprawą zajmuje się policja
Jeśli chodzi o zniszczenie porostów RDOŚ zawiadomił o sprawę policję.
– Zawiadomienie dostaliśmy 5 września. Zajmą się tym policjanci z zespołu do spraw wykroczeń. Na razie za wcześnie, aby móc coś więcej powiedzieć – informuje Urszula Brulińska z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Adam Bohdan