Trzyletni chłopiec z obrażeniami twarzy trafił do szpitala w Białymstoku (woj. podlaskie). Chłopiec został pogryziony przez psa, który należał do jego rodziny. Jak informują lekarze, obecnie stan dziecka jest stabilny.
Chłopiec trafił do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku w poniedziałek. Wówczas podjęto decyzję o natychmiastowej operacji, trwającej wiele godzin. Informację o zdarzeniu potwierdził kierownik tamtejszego SOR, dr. n. med. Witold Olański.
- Dziecko jest w stanie stabilnym, jego życiu nie zagraża teraz niebezpieczeństwo. Jest pod dobrą opieką - zapewnia prof. Ewa Matuszczak z UDSK.
Jak dodaje lekarka, "taki uraz zostawia nie tylko trwałe ślady fizyczne, ale też trwałe ślady w psychice". - To są urazy na całe życie - podkreśla. Lekarka przekazała, że u chłopca wykonano zabiegi rekonstrukcyjne twarzy.
Jak uniknąć ataku? Behawiorystka wyjaśnia
Jak ustaliła reporterka TVN24 Marta Abramczyk, pies który zaatakował dziecko to amstaff należący do rodziny.
Białostocka policja dostała zgłoszenie o pogryzieniu w poniedziałek. Jak podają policjanci, dziecko bawiło się na podłodze ze szczeniakiem, gdy doszło do ataku drugiego, dorosłego psa.
Obecnie policja sprawdza, czy doszło do narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
- Pies, zanim zaatakuje, najczęściej wysyła szereg komunikatów świadczących o tym, że nie czuje się komfortowo. To mogły być nawet zwykłe ruchy gałek ocznych, to może być ziewnięcie, oblizanie się, później zamieranie. Ostatnim krokiem jest warczenie i ugryzienie - wylicza Gabriela Lubecka-Cwalińska, psia behawiorystka. Jak dodaje, zauważenie tych sygnałów odpowiednio wcześnie może nam pozwolić na uniknięcie ataku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24