Wśród 14 oskarżonych są byli policjanci. Prokuratura informowała wcześniej, że śledztwo rozpoczęło się od kontroli operacyjnej. We wtorek (24 czerwca), podczas pierwszej rozprawy przed Sądem Rejonowym w Białymstoku, oskarżeni składali wyjaśnienia.
Sąd odczytywał też ich wyjaśnienia złożone w śledztwie.
Sprawa dotyczy przypadków sprzed dekady
Jak opisała to w zarzutach prokuratura, w przypadku odstępowania od dokumentowania wykroczeń drogowych i karania za ich popełnienie było to działanie na szkodę interesu publicznego, polegające na obniżeniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz przynosiło straty budżetowi państwa, do którego nie wpływały grzywny czy kwoty z mandatów.
Wśród oskarżonych są byli policjanci. Zarzuty dotyczą przypadków z 2015 i 2016 roku, gdy pracowali w policji. Prokuratura Regionalna w Białymstoku zarzuca im m.in. niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby, które uniknęły mandatów i punktów karnych czy nawet obligatoryjnego zatrzymania prawa jazdy, np. za przekroczenie prędkości.
Pouczenia zamiast mandatów
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Według śledczych funkcjonariusze np. udzielali jedynie pouczeń, ale też odnotowywali nie faktyczne wykroczenie drogowe, lecz mniejszej wagi (np. jazdę bez włączonych świateł mijania zamiast przekroczenia prędkości).
Większość oskarżonych nie przyznaje się do winy. Niektórzy byli policjanci mają zarzuty podżegania kolegów do takich zachowań.
Grozi im do 10 lat więzienia
Dwie osoby mają zarzuty związane z tym, że właścicielowi firmy zajmującej się holowaniem aut i transportem uszkodzonych pojazdów przekazywane były informacje o wypadkach i kolizjach.
Ciąg dalszy procesu na początku lipca. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.
Autorka/Autor: tm
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24