Polskie Radio Białystok przeprasza za zachowanie dziennikarza, który prowadził audycję po pijanemu, na co zwracali uwagę dzwoniący do studia słuchacze. Jak donosi portal BIA24, mężczyzna wsiadł później do auta i odjechał sprzed rozgłośni, gdzie wrócił na prośbę prezesa radia. Policja zatrzymała go po tym, jak przyjechał na miejsce. Miał w organizmie 2,5 promila alkoholu.
Białostocki portal BIA24 napisał w środę (25 stycznia) o jednym z dziennikarzy Polskiego Radia Białystok, który prowadził audycję po pijanemu.
"O tym, że jest coś z nim nie tak, rozgłośnię informowali słuchacze, którzy dzwonili do studia" – czytamy w artykule.
BIA24: odjechał autem sprzed rozgłośni, wrócił na prośbę prezesa
Chodzi o audycję, która prowadzona była w piątek (20 stycznia) po południu. Po jej zakończeniu - jak informuje BIA24 - prowadzący wyszedł z pracy, a później odjechał autem sprzed rozgłośni przy ul. Świerkowej.
Z informacji BIA24 wynika, że szybko o sprawie zrobiło się głośno wśród pracowników radia, a kilka minut po wyjeździe, do dziennikarza zadzwonił prezes stacji i poprosił go o powrót do pracy.
"Dziennikarz wrócił na Świerkową. Tam na niego czekał szef i patrol policji" – czytamy na BIA24.
Policja dostała zgłoszenie o nietrzeźwym kierowcy
Starszy aspirant Katarzyna Molska-Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, w rozmowie z portalem tvn24.pl, informuje że mundurowi dostali zgłoszenie o nietrzeźwym kierowcy w piątek przed godziną 18.
- Podjechaliśmy na wskazane miejsce przy ulicy Świerkowej. Po chwili przyjechał kierowca, który został nam wskazany jako nietrzeźwy. Badanie alkomatem wykazało, że 50-latek miał 2,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna trafił na komisariat, a następnie do izby wytrzeźwień. Za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi do dwóch lat pozbawienia wolności – mówi policjantka.
Radio zapewnia, że zarząd wyciągnie surowe konsekwencje służbowe
W środę przed godziną 15 Polskie Radio Białystok wydało oświadczenie odnośnie piątkowej audycji, w którym pojawiły się przeprosiny skierowane do słuchaczy i wszystkich innych osób.
"Popołudniowy program prowadził wówczas dziennikarz, który - jak się później okazało - był pod wpływem alkoholu. Uważamy to za niedopuszczalne i zapewniamy, że nigdy by do tego nie doszło, ale w trakcie przygotowań do programu nic nie wskazywało na to, że prowadzący może być nietrzeźwy" – czytamy w oświadczeniu.
Jest w nim też mowa o tym, że - niezależnie od postępowania prowadzonego przez policję - postępowanie prowadzi również zarząd rozgłośni i "zapewnia, że wyciągnie surowe konsekwencje służbowe".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock