Przeskakują przez ogrodzenia posesji, chodzą po ulicach. Mieszkańcy Białowieży (województwo podlaskie) mają problem z wilkami. Wójt prosi o zgodę na odstraszenie drapieżników, a w ostateczności odstrzał najbardziej agresywnego z nich.
- Z uwagi na niekompletność wniosku o odstępstwo od zakazów w stosunku do wilków (o umyślne płoszenie lub odłów) wezwaliśmy wójta do uzupełnienia braków. W przypadku, gdy zagrożenie jest realne oraz gdy spełnione są wszystkie przesłanki, nie ma przeciwwskazań do wydania takiego zezwolenia – mówi Elwira Choińska, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku. - Natomiast jeśli chodzi o wniosek o odstrzał jednego osobnika, który zdaniem wójta i mieszkańców jest najbardziej agresywny, to został przesłany przez wójta do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
"Wilka wabi chociażby pozostawienie resztek w kompostownikach"
Gdy pytamy, jaki może być powód tego, że wilki podchodzą tak blisko domów, mówi, że często wynika to niestety z ludzkiej nieostrożności.
- Chodzi między innymi o przetrzymywanie odpadków spożywczych w nieszczelnych pojemnikach lub w pojemnikach niezamkniętych pokrywami. Czy też pozostawianie resztek żywności na kompostownikach poza ogrodzeniem posesji – w szczególności kawałków mięsa i wędlin. To wszystko wabi wilki – wyjaśnia Elwira Choińska.
"Psy utraciły umiejętność skutecznej ucieczki"
W warunkach naturalnych wilki polują na dzikie zwierzęta kopytne, które są doskonale przystosowane do życia w obecności drapieżników.
- Uciekają zwykle o wiele szybciej, niż mogą biec wilki. Żeby złapać chociaż jednego osobnika z grupy - zazwyczaj tego najsłabszego - wilki muszą wytrwale ścigać potencjalne ofiary. Natomiast zwierzęta gospodarskie, w efekcie tysięcy lat prowadzonej przez człowieka selekcji, utraciły umiejętność skutecznej ucieczki lub innej formy obrony przed drapieżnikami. Ponadto są one wiązane na łańcuchach lub zamykane wewnątrz ogrodzeń. Wilki zachęca do ataku również puszczanie psów luzem w lesie czy też pozwalanie, aby biegały one poza ogrodzeniem posesji – wyjaśnia nasza rozmówczyni.
"Nieraz ludzie zabierają szczenię wilka z nory"
Natomiast dr hab. Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury "Wilk" podkreśla, że co roku zdarzają się sytuacje, że ktoś zabrał szczenię wilka z nory. - Pobudki są różne. Ktoś może myśleć, że osobnik taki pozbawiony jest opieki. Ktoś inny działa z pobudek finansowych. Dwadzieścia lat temu głośno było o Kazanie – wilku, którego ludzie zabrali z nory i sprzedali na ryneczku w Hajnówce jako owczarka niemieckiego. Zdarzają się też sytuacje, że ludzie chcą krzyżować wilki z psami – wylicza.
Podkreśla, że bardzo często oswajanie drapieżnika kończy się tak, że wilczy podrostek zaczyna sprawiać kłopoty. - Wyje, podgryza właściciela. Wtedy ludzie chcą się go pozbyć, wywożą go do lasu, a ten wraca do siedzib ludzkich, bo dla niego to ludzie są rodziną. Władze gminy Białowieża mają nam przesłać filmy nagrane przez mieszkańców. Gdy je obejrzę, będę mogła powiedzieć coś więcej o tym konkretnym przypadku – mówi.
Wójt: zwierzę mogło zostać odtrącone przez stado
Wójt Białowieży Albert Litwinowicz przyznaje, że w przypadku najbardziej agresywnego wilka ktoś faktycznie mógł zabrać go jako szczenię, a później próbować się go pozbyć. - Inna hipoteza jest taka, że zwierzę zostało z jakiegoś powodu odtrącone przez swoje stado, więc musi w jakiś sposób zdobywać pożywienie. Tak czy owak, z relacji mieszkańców wiem, że ten wilk nie boi się ludzi. Pojawia się na ulicach, przeskakuje przez ogrodzenia posesji. Zagryzł już kilka psów – mówi.
"Odstrzał to ostateczność"
Tak naprawdę nie wiadomo jednak, czy chodzi tylko o jednego osobnika. - Z badań sprzed dwudziestu lat wynika, że w okolicy bytują cztery watahy. Trudno powiedzieć, jak sytuacja wygląda dzisiaj. Dlatego w ramach współpracy z Lasami Państwowymi i Instytutem Biologii Ssaków PAN chcemy zbadać sprawę i oznakować najagresywniejsze zwierzę bądź zwierzęta. Odstrzał to ostateczność. Miejmy nadzieję, że wystarczy samo odstraszenie – wyjaśnia wójt.
Dodaje, że mieszkańcy mają oczywiście świadomość, że mieszkają w puszczy i spotkanie z wilkiem to nic nadzwyczajnego. - Niemniej od jakichś dwóch lat zwierzęta coraz bliżej podchodzą do siedzib ludzkich i staje się to coraz bardziej niebezpieczne. Jedna z mieszkanek wysłała nam film, na którym widać wilka, który wcześniej podążał za dziećmi prowadzącymi psa na smyczy. Tym razem drapieżnik nie zaatakował, ale następnym razem może być inaczej – podkreśla Albert Litwinowicz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Gminy Białowieża