Rozkopali groby na cmentarzu staroobrzędowców. Były wójt stanie przed sądem

Na cmentarzu grzebano zmarłych co najmniej od 1863 roku
Białogóry. Podczas prac na prywatnej działce natrafiono na szczątki. Zdjęcia z sierpnia 2020 roku
Źródło: Janusz Jewdokimow

Na terenie dawnego cmentarza staroobrzędowców w Białogórach (Podlaskie) doszło do naruszenia 22 jam grobowych i usunięcia szczątków z 10 grobów. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Janowi K., byłemu wójtowi gminy Giby. Zdaniem prokuratury dopuścił się on zaniedbań w organizacji pracy urzędu, które skutkowały wydaniem decyzji pozwalającej na budowę w miejscu pochówków.   

Wszystko zaczęło się w sierpniu 2020 roku, gdy podczas prac na prywatnej działce rekreacyjno-wypoczynkowej w Białogórach odkryto ludzkie szczątki. Okazało się, że natrafiono na groby staroobrzędowców.

- Gdy dowiedziałem się o sprawie, przyjechałem na miejsce i niezwłocznie zawiadomiłem policję – wspominał w zeszłym roku w rozmowie z tvn24.pl Janusz Jewdokimow, prezes Naczelnej Rady Staroobrzędowców w Polsce.

Na cmentarzu grzebano zmarłych co najmniej od 1863 roku
Na cmentarzu grzebano zmarłych co najmniej od 1863 roku
Źródło: Janusz Jewdokimow

Właściciele działki twierdzili, że nic nie wiedzieli o cmentarzu

Podkreślał, że na cmentarzu grzebano zmarłych co najmniej od 1863 roku, a ostatni pochówek odbył się w 1946 roku. - Nie może być tak, że nasze cmentarze są bezkarnie niszczone. Na działce, o której mowa, nie stały co prawda krzyże, ale okoliczni mieszkańcy doskonale wiedzieli, że to "mogiłki". Czyli cmentarz – podkreślał.

Właściciele posesji, którzy niedawno ją nabyli, tłumaczyli w specjalnym oświadczeniu, że nie wiedzieli o istnieniu cmentarza. - To już kolejni właściciele. W 2012 roku urząd gminy wystawił działkę na sprzedaż. Kupił ją prywatny właściciel, który później odprzedał ją komu innemu – wyjaśniał nam Janusz Jewdokimow.

15 tysięcy złotych nawiązki

W czerwcu 2021 roku Prokuratura Rejonowa w Sejnach skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko czterem pracownikom budowlanym, którzy rozkopali działkę. Usłyszeli zarzuty znieważenia miejsc pochówku, które miało polegać na wykonywaniu robót budowlanych i naruszeniu 22 jam grobowych oraz usunięciu szczątków ludzkich z dziesięciu grobów.

Miejsce pochówki jest dziś prywatną działką
Miejsce pochówki jest dziś prywatną działką
Źródło: Janusz Jewdokimow

We wrześniu 2021 roku Sąd Rejonowy w Sejnach warunkowo umorzył postępowanie na rok. Oskarżonym nakazał zaś zapłacić nawiązkę w kwocie 15 tysięcy złotych na rzecz Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego.

Prokuratura zarzuca nienależyte prowadzenie gminnej ewidencji zabytków

Teraz Prokuratura Rejonowa w Ełku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Janowi K., byłemu wójtowi miejscowości Giby, który usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków.

- W naszej ocenie wójt dopuścił się szeregu zaniedbań w zakresie organizacji pracy urzędu gminy. Zaniedbania polegały między innymi na nienależytym prowadzeniu gminnej ewidencji zabytków i weryfikacji jej stanu – mówi pełniący obowiązki prokuratora rejonowego w Ełku Łukasz Paradowski.

Czytaj też: Na polu leżą zniszczone nagrobki. Gmina: to miejsce wyznaczone przez nas

Chodzi o to, że choć działka podlegała ochronie konserwatorskiej, bo figurowała jako cmentarz w wojewódzkiej ewidencji zabytków, to w gminnej ewidencji tego faktu nie odnotowano. Co – jak twierdzi prokuratura - w konsekwencji doprowadziło do niezasadnego wydania decyzji ustalającej na tej działce warunki zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej.

Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności

- Ponadto przed tej wydaniem decyzji wójt powinien zasięgnąć opinii władz Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego, czego zaniechał – zaznacza prokurator.

Choć wszystkie te uchybienia miały - zdaniem prokuratury - charakter nieumyślny, to i tak podlegają penalizacji.

– Nieumyślne niedopełnienie obowiązków podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat – podkreśla Łukasz Paradowski.

Były wójt nie przyznał się do winy.

Żeby szczątki wróciły na swoje miejsce

- Wysłanie aktu oskarżenia to krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że zarzuty usłyszą też inni urzędnicy – komentuje Janusz Jewdokimow.

Prokurator twierdzi jednak, że przynajmniej na razie nie ma w planach stawiania zarzutów innym osobom.

- Bez względu na to, jak zakończy się ta sprawa, zależy nam, żeby szczątki wróciły na swoje miejsce. Na razie pozostają w depozycie policji – zaznacza Janusz Jewdokimow.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: