W Augustowie (woj. podlaskie) doszło do wyrębu czterech blisko stuletnich sosen. Jak podkreśla samorząd, miasto nie wydało zgody na wycinkę - rosnących na terenie miejskim - drzew. Leśnicy tłumaczą, że pracownik nadleśnictwa dokonał błędnego pomiaru. Ale jednocześnie podkreślają, że sosny zagrażały bezpieczeństwu. - Trudno mówić w tym przypadku o jakichś konsekwencjach - mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Sprawa wyszła na jaw w ubiegły piątek (18 listopada), kiedy zaniepokojeni mieszkańcy Studzienicznej, jednej z dzielnic Augustowa, zaalarmowali miejscowy urząd o wyrębie sosen rosnących wzdłuż ulicy. - Od blisko stu lat ludzi cieszył majestatyczny widok drzew, po których teraz zostały gołe pnie - mieli alarmować.
Na miejsce udali się urzędnicy, którzy potwierdzili, że doszło do wycinki. Okazało się, że ktoś ściął sosny i zabrał z miejsca drzewa. Jak poinformował Urząd Miasta w Augustowie, ze wstępnych ustaleń wynikało, że nielegalnego wyrębu dokonało Nadleśnictwo Augustów. Przybyli na miejsce leśnicy, jak przekazał samorząd, tłumaczyli się pomyłką.
- Przeżyły wojnę, przeżyły niejedną zawieruchę, nie przeżyły być może fatalnej pomyłki. Nie wiem z czego to wynika. Fakt jest faktem, ta wycinka była nielegalna - powiedział na antenie TVN24 Sławomir Sieczkowski, zastępca burmistrza Augustowa.
Wiceburmistrz Augustowa: nikt nie pytał miasta o wycinkę
Podkreślił, że wycięte drzewa rosły na terenie chronionym. Wycinki w tym miejscu można dokonać wyłącznie po otrzymaniu stosownych na to zgód i pozwoleń. - To jest strefa ochrony konserwatorskiej, strefa ochrony Kanału Augustowskiego, więc nie ma mowy, aby ktokolwiek mógł dokonać takich wycinek bez stosownej zgody konserwatora zabytków, ale też właściciela terenu, czyli miasta Augustów, a miasto na wycinkę tak wartościowych drzew zgody nie wydało - zapewnił wiceburmistrz Sieczkowski.
Dodał, że do miejscowego urzędu miasta nie wpłynął żaden wniosek o wycinkę sosen. - A nawet gdyby był wniosek, miasto nie zgodziłoby się na to - podsumował.
Policja bada sprawę
Jak informują urzędnicy, o sprawie nielegalnego wyrębu i przywłaszczeniu sosen powiadomiono policję. Ta prowadzi sprawę z artykułu 290 Kodeksu karnego, który dotyczy kradzieży leśnej.
- Informacja wpłynęła do komendy w Augustowie 18 listopada od pracowników urzędu miejskiego. Wynikało z niej, że wycięte zostały cztery drzewa. Ich wartość została oszacowana na około dwa tysiące złotych - powiedział w rozmowie z TVN24 Tomasz Krupa, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Jak poinformował, policja posiada informacje o tym, kto i kiedy wyciął drzewa. - Było to mniej więcej dwa dni przed zgłoszeniem. Teraz kluczowe - dla tego, czy osoby, które się tego dopuściły zostaną objęte ściganiem - będzie stwierdzenie, czy czyn ten rzeczywiście narusza polskie prawo - wyjaśnił.
Rzecznik RDLP: trudno mówić o jakichś konsekwencjach
Jarosław Krawczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku w rozmowie z TVN24 tłumaczył, że wycięte drzewa zagrażały bezpieczeństwu i dlatego zostały usunięte. - Takie drzewa stwarzające zagrożenie bezpieczeństwa są po prostu usuwane. Zwłaszcza wtedy, kiedy stoją, rosną, ale są już obumarłe, suche. Te drzewa stojące przy drogach muszą być usuwane, bo po prostu stwarzają zagrożenie - powiedział rzecznik.
Poinformował, że do wycięcia sosen doszło po wcześniejszym wyznaczeniu przez jednego z leśników terenu, z którego drzewa mają zostać usunięte. Późniejszy pomiar wykonany przez geodetę wykazał, że leśnik źle wyznaczył teren.
Rzecznik RDLP w Białymstoku pytany o ewentualne konsekwencje wobec leśniczego odpowiedział: - Trudno mówić w tym przypadku o jakichś konsekwencjach. Była rozmowa z leśniczym, w zasadzie nie popełnił żadnego błędu. Zaznaczył przy pomocy swojego urządzenia GPS, granice tej działki i jak się potem okazało, dokładniejszy pomiar przez geodetę wskazał, że jednak dwa drzewa usunięte były poza.
Rzecznik podkreślał też: - Wszyscy wiemy o tej sprawie, ubolewamy.
Miasto domaga się przeprosin i konsekwencji dla leśnika
Z wyjaśnieniami rzecznika Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych nie zgadza się wiceburmistrz Augustowa. - Wycięli zdrowe drzewa, które spokojnie mogłyby dalej rosnąć. Będziemy domagać się przeprosin i wyciągnięcia konsekwencji wobec winnych - podkreślił Sieczkowski.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych przekazuje, że pocięte drewno znajduje się przy drodze, przy której wcześniej rosły sosny. Miasto może nim dysponować. Jak twierdzi zastępca burmistrza, miasto nie wie o drewnie, a tym bardziej o jego lokalizacji.
Urząd Miasta w Augustowie od jakiegoś czasu planuje budowę miejskiego monitoringu. Po wyrębie sosen bierze także pod uwagę montaż kamer w miejscach zalesionych, objętych ochroną.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Białystok