Niech dzisiejsi ludzie przy władzy pamiętają, że nie byłoby ich, gdyby nie nasze zwycięstwo - mówił były prezydent Lech Wałęsa, który we wtorek w Gdańsku wziął udział w debacie "30 lat polskiej demokracji. Forum Obywatelskie". - 4 czerwca 1989 roku to było wielkie, wielkie polskie zwycięstwo - podkreślił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Z kolei były prezydent Bronisław Komorowski określił czerwcowe wybory mianem "politycznego nokautu" i "zwycięstwa pomimo związanych rąk".
Debata "30 lat polskiej demokracji. Forum Obywatelskie" jest częścią obchodów, które Europejskie Centrum Solidarności zorganizowało w związku z 30-leciem wyborów w czerwcu 1989 roku. Na spotkaniu poza Lechem Wałęsą obecni byli także byli prezydenci Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski. Na wydarzenie przybyło również wielu dawnych działaczy Solidarności, przedstawicieli świata polityki, kultury i nauki oraz gości z zagranicy.
Lecha Wałęsę, byłego prezydenta i byłego przewodniczącego NSZZ "Solidarność", powitano na debacie owacją na stojąco.
- 30 lat nam przybyło, nie cieszę się z tego, ale nasze pokolenie może się z tego cieszyć. Poprzednie pokolenie przekazało nam kraj zniewolony z narzuconym systemem. Słyszałem ich rozmowy, ich tęsknoty, że zdradzono nas w 1939 roku, że zdradzono nas w 1945 roku, że nie mieliśmy siły obronić naszej wolności - wymieniał Wałęsa.
- Te tęsknoty przerzucili na nasze pokolenie - dodał.
- Los zrządził, że udało się nam finezyjnie zakończyć tamten etap. Nie byłoby nas tu - ZOMO na pewno by nas rozgoniło w tym składzie - nie byłoby czasu historycznego, w którym byłem prezydentem. Nie byłoby na pewno moich następców, pana [Aleksandra - przyp. red.] Kwaśniewskiego, następnego, i na pewno nie byłoby obecnego prezydenta i tego rządu, gdyby nie tamte zwycięstwa, zwycięstwa w sztafecie zdarzeń. Gdybyśmy się zatrzymali, nawet na tych zwycięskich wyborach, gdybyśmy dotrzymali te fakty i te uzgodnienia, nie byłoby nas dzisiaj tutaj - zwrócił uwagę Wałęsa.
Były prezydent przypomniał też o podpisanym 17 sierpnia 1989 roku porozumieniu koalicyjnym między ówczesnymi liderami Solidarności, Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (ZSL) i Stronnictwa Demokratycznego (SD), które doprowadziło do powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Ówczesny prezydent Wojciech Jaruzelski przystał na tę propozycję i zwolnił z misji tworzenia rządu nominowanego wcześniej na to stanowisko Czesława Kiszczaka.
- Musieliśmy - z przykrością do tego się przyznaję - przewrócić Okrągły Stół, zburzyć tamtą koalicję, wyłuskać organizacje, które dały nam większość. Wtedy mogliśmy kontynuować nasz marsz do dnia dzisiejszego - wspominał. - Niech dzisiejsi ludzie przy władzy pamiętają, że nie byłoby ich, gdyby nie te nasze zwycięstwo - dodał.
- Z konieczności, w tamtym czasie - za co przepraszam - musiałem podejmować błyskawiczne decyzje, aby nadążać za okazjami, które się nam zdarzały. Wybaczcie mi więc tamte decyzje, bo one prawie wszystkie... od zakończenia strajku w sierpniu 1980 roku, gdzie przeciwników było dużo, od próby zorganizowania Okrągłego Stołu, potem nawiązania koalicji - nie pytałem was, więc przepraszam was za te decyzje. Udało się, bo wierzyliście mi, wierzyliście w tę naszą budowę. Ten rozdział jest dla nas zakończony i cieszmy się, bo to nieprawdopodobne zwycięstwo - wskazał.
Wałęsa zwrócił uwagę, że nikt w tamtym czasie nie dawał nam szans. - Polak potrafi. Potrafiliśmy [zwyciężyć - przyp. red.] - dodał.
Były prezydent zaapelował też do Polaków, by jeszcze raz wspólnie budowali kolejne szanse dla Polski. Jak mówił, los dał Polakom drugą szansę, aby "na ruinach tamtego systemu zacząć budowę nowych rozwiązań na te czasy".
Wałęsa przestrzegał też między innymi przed demagogią i populizmem, a także nierównościami społecznymi.
- Ani komunizm, ani kapitalizm obecny nie pasuje na XXI wiek. Narody nie zgodzą się z takim podziałem majątku, jaki dziś jest i jaki miałby trwać dalej. Więc czeka nas coś podobnego do rewolucji październikowej, chyba że my usiądziemy do stołu razem z tymi, którzy mają ten majątek - dodał.
"Pokazaliśmy, że chcemy odzyskać własne suwerenne państwo"
W czasie uroczystości list od prezydenta Andrzeja Dudy odczytała Zofia Romaszewska, doradczyni prezydenta i działaczka Komitetu Obrony Robotników w czasie PRL.
"Na naszej polskiej drodze do wolności 4 czerwca 1989 roku był niezwykle ważną datą. Tego dnia z poddanych reżimu komunistycznego staliśmy się obywatelami niepodległej Polski. Odrzuciliśmy listę krajową, z której kandydowali do Sejmu prominenci PRL-u, wybraliśmy przedstawicieli Komitetu Obywatelskiego 'Solidarność', obsadziliśmy 99 foteli senatorskich i wola narodu wyrażona w akcie wyborczym sięgnęła dalej, niż zakładano" - napisał w liście prezydent.
Andrzej Duda zaznaczył, że "rozmowy Okrągłego Stołu uchyliły drzwi do niepodległości i demokracji, a 4 czerwca my, Polacy, otworzyliśmy te drzwi na oścież, pokazaliśmy, że chcemy odzyskać własne suwerenne państwo już teraz, a nie kiedyś w przyszłości i nasz głos rozległ się głośno w całej Europie, wpływając na proces demontażu bloku sowieckiego".
"Pamiętam, jak tamtego 4 czerwca stałem przed lokalem wyborczym przy ulicy Krowoderskiej ubrany w koszulkę z hasłem zachęcającym do głosowania na tak dobrze państwu znanego Jana Rokitę - kandydata na posła z okręgu Kraków-Podgórze" - wspomniał prezydent w liście.
"Razem z moimi przyjaciółmi z liceum: Szymonem, Asią i Michałem rozdawaliśmy ulotki zachęcające do głosowania na opozycję antykomunistyczną i czuliśmy, że uczestniczyliśmy w czymś naprawdę ważnym, choć wybory nie były w pełni wolne, ufaliśmy, że współtworzymy historyczny przełom. Tak jak ogromna większość Polaków wierzyliśmy, że na naszych oczach rodzi się wolna Polska oparta na ideałach wielkiego ruchu Solidarności. Nie wiedzieliśmy jeszcze, jak głębokie różnice podzielą wkrótce naszych bohaterów: Lecha Wałęsę, Bogdana Borusewicza, Jacka Kuronia, Zbigniewa Bujaka, Lecha Kaczyńskiego, Andrzeja Gwiazdę, Annę Walentynowicz i wielu, wielu innych wspaniałych, wybitnych ludzi, których podziwialiśmy" - napisał Duda.
"Nie wolno zrywać tych delikatnych nici, które czynią nas wspólnotą"
Prezydent podkreślał w liście, że ogromnie dużo wydarzyło się w ciągu 30 lat.
"Zmieniła się Polska, często nie do poznania, zmieniła się Europa, zmieniliśmy się my, Polacy, ale dzisiaj wszyscy świętujemy tę rocznicę tu, w Gdańsku, który był kolebką Solidarności oraz w innych miejscach i środowiskach. Świętujemy tak jak każdy z nas woli i potrzebuje - właśnie dlatego, że jesteśmy wolni. Wspominamy swój 4 czerwca, wspominamy to, co do niego doprowadziło oraz całe minione trzydziestolecie, ale przede wszystkim wracamy do źródła, z którego wytrysnęła polska wolność, do Solidarności, która oznacza wzajemny szacunek, mimo różnic, i godne życie dla każdego" - zaznaczył.
"Chciałbym, żeby ta obecna rocznica uświadomiła nam, że wszyscy jesteśmy dziedzicami tych wartości" - podkreślił. "Korzystamy dziś z pełni swobód obywatelskich i demokratycznych, spieramy się - to naturalne wśród ludzi wolnych, ale jednocześnie nie możemy przekraczać pewnych reguł i granic. Nie wolno zrywać tych delikatnych nici, które czynią nas wspólnotą. Jeśli zabraknie w nas solidarności, jeśli nic nie będzie nas ze sobą łączyć, to Polska będzie słaba, a nasza wolność znowu zagrożona. Powinniśmy zawsze pamiętać ewangeliczną przestrogę o losie królestw wewnętrznie podzielonych, przestrogę, którą niesie też nasza historia ojczysta" - napisał Duda.
Prezydent przypomniał także, że na jednym z plakatów wyborczych Komitetu Obywatelskiego z 1989 roku umieszczono zdjęcie dwójki śpiących dzieci, a nad nimi hasło: "Aby jutro było z nas dumne".
"Dziś to pokolenie niepodległej Rzeczpospolitej jest już po trzydziestce, nie może pamiętać komunizmu, za to wolność uznaje za stan jedyny i oczywisty. Życzę nam wszystkim, współczesnym Polakom, aby za kolejne 30 lat nasi najmłodsi obecnie rodacy mogli być z nas dumni, a nade wszystko, żeby czerpali z dobrych owoców naszej pracy dla tego najwyższego wspólnego dobra, jakim jest wolna ojczyzna" - napisał Duda. Po odczytaniu listu przez Romaszewską na sali rozległy się okrzyki: "Konstytucja, konstytucja". Następnie głos zabrał Aleksander Kwaśniewski, który nawiązał do listu odczytanego przez doradczynię prezydenta.
- Z mojej praktyki prezydenckiej wynika, że często listy prezydentów są bardzo pięknie napisane. Dobrze byłoby, żeby jeszcze prezydenci te listy przeczytali i wdrożyli w życie - stwierdził były prezydent.
"Kto podnosi rękę na samorząd, podnosi rękę na Polskę"
- Miałem okazję w tych wyborach [z 1989 roku - przyp. red.] uczestniczyć i miałem okazję, w przeciwieństwie do większości tu, te wybory przegrać - zwrócił się do zgromadzonych Kwaśniewski. - Przegrałem je i dzisiaj jestem tu z wami, bo dokładnie tak jak wy wszyscy uważam, że 4 czerwca 1989 roku to było wielkie, wielkie polskie zwycięstwo (...). Jestem tu także, żeby powiedzieć, że nie możemy rozdzielać tych wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w historii, bo historia to jednak nie puzzle - dodał.
Zdaniem byłego prezydenta Okrągły Stół to dowód na to, że "Polacy potrafią ze sobą rozmawiać". - Monologi nie stworzą wspólnoty, wspólnotę może stworzyć tylko dialog i ten dialog wtedy miał miejsce - wskazał.
- Upominam się nieco o pamięć o tych, którzy byli drugą stroną tego dialogu (...). Była ta druga strona ówczesnej władzy, te przez was nieznoszone "komuchy", które jednak wykazały wystarczająco dużo rozsądku, ale także odwagi, aby otworzyć drzwi do tej wielkiej zmiany, która miała miejsce - mówił.
Kwaśniewski podkreślił jednocześnie, że we wtorek do Gdańska przyjechali przedstawiciele samorządów, którzy jego zdaniem budują "piękną, samorządową Polskę".
- I każdy dzisiaj powinien w Polsce wiedzieć, że kto podnosi rękę na samorząd, podnosi rękę na Polskę - dodał.
Były prezydent zaznaczył, że rok 1989 był lekcją "dialogu, kompromisu, porozumienia, odwagi wielkich reform". Dodał jednak, że w 2019 roku trzeba zastanowić się, "co dalej".
- Zaraz po 1989 roku byliśmy w takim nastroju optymistycznym, że oto historia się skończyła, że oto przed nami już tylko wolny rynek, demokracja, że wszyscy będą wyznawać te same wartości. Po 30 latach widzimy, że tak nie jest, że wobec demokracji, naszych wartości powstała alternatywa - tą alternatywą są autorytarne rządy - powiedział.
- Ja bym zachęcał, żebyśmy nie dość, że nie stracili z pola widzenia, ale twardo walczyli o te fundamentalne wartości, które stworzyły Solidarność w latach 80. (...). A więc walczyć o to, co moim zdaniem wcześniej czy później - jak by ta fala populizmu nie toczyła się przez świat - będzie potrzebą każdego obywatela - powiedział Kwaśniewski. Jak mówił, takimi potrzebami są wolność, demokracja, państwo prawa czy szacunek dla czyjejś indywidualności.
- A więc kanon tej tradycyjnej demokracji, który doprowadził nas do tego momentu, w którym jesteśmy - powiedział Kwaśniewski.
"Z jednej strony polityczny nokaut, ale jednocześnie źródło głębokiej refleksji"
- Dla mnie momentem przełomowym nie było porozumienie zawarte przy Okrągłym Stole, dla mnie tym decydującym momentem o wszystkim, ale i przekreślającym rachuby Okrągłego Stołu, był efekt wyborów 4 czerwca 1989 roku - powiedział były prezydent Bronisław Komorowski.
Dodał, że komunizm skończył się 4 czerwca 1989 roku, a tamte wybory to był wówczas "polityczny nokaut" i "zwycięstwo pomimo związanych rąk".
- Te wybory to był z jednej strony polityczny nokaut, ale jednocześnie źródło głębokiej refleksji, nie tylko satysfakcji dla ludzi, którzy chcieli pokonania komunizmu w pełni. To było także źródło refleksji związanej z faktem, że wielu ludzi z tamtej strony uzyskało bardzo przyzwoite wyniki. Za nimi też stali konkretni wyborcy. To skłaniało do rewizji poglądów, że tylko jednoznaczne zwycięstwo może przynieść rozwiązania - stwierdził były prezydent.
Jak zauważył w swoim wystąpieniu, skala tego zwycięstwa uzmysłowiła ówczesnej władzy, że nie wchodzą w grę żadne twarde scenariusze.
Komorowski podkreślił, że w obozie Solidarności zwycięstwo w wyborach 4 czerwca wywołało głęboką refleksję i przejście od stanowiska "dajmy jeszcze tamtym porządzić" do przekonania, że mandat dany przez naród to także zobowiązanie do wzięcia pełnej odpowiedzialności za kraj.
Stwierdził też, że były trzy wielkie wydarzenia, które były fundamentem "mądrej zmiany", jaka dokonała się w Polsce. Jego zdaniem to Okrągły Stół, wybory 4 czerwca i rząd Tadeusza Mazowieckiego.
- Bilans ostatniego 30-lecia jest dla mnie jednoznacznie dodatni w każdym obszarze - mówił były prezydent, ale zaznaczył, że "musimy mieć świadomość, że jeszcze nie ma końca polskiej drogi i reformy".
Jego zdaniem Polska nadal jest krajem na dorobku. - Ciągle musimy gonić (...). Jeśli chcemy, żeby świat pamiętał o naszych dokonaniach, sami musimy o nich pamiętać - powiedział Komorowski.
"To wolne związki zawodowe miały rozsadzić od środka tę komunę"
W czasie debaty głos zabrali także byli działacze opozycji demokratycznej w PRL, w tym Bogdan Lis, Władysław Frasyniuk, Grażyna Staniszewska, Zbigniew Janas, Henryk Wujec i Ludwika Wujec.
- W 1980 r. roku stałem na ulicach, po 13 grudnia stałem na ulicach, w 1989 r. stałem na ulicach, teraz stoję na ulicach i wciąż krzyczę to samo: wolność, równość, demokracja. Teraz dodaję: "konstytucja" - mówił Frasyniuk. - 4 czerwca - niezwykle ważna, radosna data. Do nie w pełni wolnych wyborów poszli nie postkomuniści, nie postniewolnicy - poszli wolni ludzie i później tych wyborów było od zarypania, ale wolni ludzie pozostali i to jest ta największa wartość jaka w '89 powstała - wolni ludzie, wolni obywatele - mówił.
- To my, wolni ludzie, 4 czerwca, powinniśmy wszystkim politykom przypomnieć, że dwie wartości są dla nas ważne: demokracja, bo to jest jedyny życzliwy wobec nas system i państwo prawa, bo państwo prawa jest gwarantem mojej i twojej wolności - zaznaczył.
Frasyniuk zachęcił obecnych w ECS, aby wstali i układając palce w literę "V", krzyczeli: "My wolni ludzie". Dodał przy tym, że ma wobec byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego kompleks, bo kiedy on siedział w więzieniu, Kwaśniewski uczył się angielskiego. Poprosił jednocześnie Kwaśniewskiego, aby okrzyk "My wolni ludzie" wykrzyczał po angielsku, co były prezydent wykonał.
Henryk Wujec przekonywał, że "głównym wynalazkiem Polski było to, że to wolne związki zawodowe miały rozsadzić od środka tę komunę". - I to wolne związki zawodowe ją rozsadziły i na to władze PRL nie znalazły broni (...) To wtedy zrodziła się Solidarność - wspominał Wujec. Zaznaczył, że warto o tym stale przypominać, także w 30-lecie zwycięskich dla Solidarności wyborów z 4 czerwca 1989 roku.
- Ta ciężka praca została potem zahamowana przez stan wojenny, ale Jaruzelski przegrał ten stan wojenny i tak samo przegrają ci, którzy teraz chcą zahamować rozwój demokracji, nasze dążenie do wolności, którzy wprowadzają elementy PRL-owskie - dodał Wujec.
W debacie wzięła udział także m.in. Małgorzata Niezabitowska - dziennikarka, która pisała dla niezależnego "Tygodnika Solidarność" i rzeczniczka prasowa rządu Tadeusza Mazowieckiego. - Analizując, co robimy i oceniając te 30 lat naszej demokracji, uświadamiajmy sobie punkt wyjścia - podkreśliła i przypomniała przy tym słowa Mazowieckiego z jego wystąpienia przed Sejmem 24 sierpnia 1989 r. - Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania - cytowała słowa Mazowieckiego.
Autor: tmw//now,adso / Źródło: tvn24.pl, PAP