Na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław - Wałbrzych pojawili się pracownicy firmy, która ma oczyścić miejsce, gdzie według rzekomych odkrywców powinien znajdować się "złoty pociąg". Na zlecenie PKP PLK wycinane są krzaki, gałęzie i drzewa. Oczyszczenie terenu było warunkiem wojskowych. Dopiero po nim żołnierze mają wkroczyć do akcji. Na miejsce przyjechali przedstawiciele Muzeum Wojska Polskiego, którzy chcieli dokonać "pierwszej profesjonalnej weryfikacji zgłoszenia". Nie udało się, bo nie dostali na to zgody.
- Od wczesnych godzin porannych trwają tu prace polegające na porządkowaniu terenu. Chodzi o oczyszczenie go z roślinności, gruzu i śmieci, które tu zalegają - mówił przedpołudniem Arkadiusz Grudzień, rzecznik wałbrzyskiego urzędu miasta.
Działania zleciły i opłacają PKP PLK. - Wszelkie prace związane z tym terenem w chwili obecnej koordynuje wojewoda dolnośląski. My służymy pomocą dla wszystkich służb pracujących na miejscu - zapewnia Grudzień.
Wiadomo, że prace mogą potrwać nawet kilkanaście dni. Prowadzi je kilkuosobowa grupa wyposażona m.in. w piły, ciągnik i maszynę do rozdrabniania gałęzi. Teren, na którym ma być ukryty "złoty pociąg", wciąż zabezpieczany jest przez policję, straż ochrony kolei, straż miejską i straż leśną.
Muzealnicy chcą sprawdzić na własną rękę
We wtorek na miejscu pojawili się też przedstawiciele Muzeum Wojska Polskiego. To właśnie do tej instytucji rok temu zgłosiło się trzech mężczyzn, którzy przekazali zdjęcie z georadaru i informację, że wiedzą, gdzie ukryty jest pancerny pociąg. - Chcemy dokonać pierwszej profesjonalnej weryfikacji zgłoszenia i odpowiedzieć na pytanie, czy to jedno wielkie oszustwo, czy mamy do czynienia z autentycznym znaleziskiem - mówił w rozmowie z tvn24.pl Michał Mackiewicz, kustosz Muzeum Wojska Polskiego.
Przez kilka godzin przedstawiciele muzeum oczekiwali na oficjalną zgodę. - Jeśli ją otrzymamy, będziemy działać, mamy ze sobą profesjonalny sprzęt. To da nam odpowiedź na wiele pytań - twierdził Mackiewicz. Ostatecznie zgody nie otrzymali, ale kustosz zapewnił, że wystąpią o możliwość sprawdzenia terenu "w kolejnym terminie".
Warunek: najpierw oczyszczanie, później działanie
O tym, że oczyszczenie terenu jest niezbędne, zadecydowali wojskowi po tzw. wstępnym rekonesansie, który przeprowadzili na początku września. Dopiero po uprzątnięciu obszaru możliwe będą dalsze poszukiwania "złotego pociągu". - Według wojskowych specjalistów zachodzi potrzeba oczyszczenia terenu, aby we wskazanym miejscu można było prowadzić dalsze, już specjalistyczne badania, z użyciem urządzeń penetrujących grunt - mówił niedawno ppł Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dalsze prace wojska mają m.in. sprawdzać teren pod kątem bezpieczeństwa. Na miejsce mają przyjechać specjaliści inżynierii wojskowej i chemicy.
Kiedy wojsko przyjedzie do Wałbrzycha? Tego wciąż nie wiadomo. Jak mówi nam Marta Libner z biura prasowego wojewody, dalsze działania wokół składu rzekomo ukrytego na Dolnym Śląsku, ma określić umowa pomiędzy PKP, wojewodą, prezydentem Wałbrzycha i wojskiem. - W dalszym ciągu trwają prace nad jej stworzeniem i podpisaniem - mówi Libner.
Zgłoszenie do urzędu ws. "złotego pociągu"
O "złotym pociągu" zrobiło się głośno w połowie sierpnia, gdy do wałbrzyskich urzędów trafiły pisma z informacjami o tajemniczym znalezisku. Polak i Niemiec za pośrednictwem pełnomocników prawnych przekazali wiadomość o odkryciu miejsca ukrycia "pociągu pancernego z czasów II wojny światowej".
Na Dolnym Śląsku wybuchła "gorączka złota", a generalny konserwator zabytków przyznał, że "złoty pociąg istnieje na ponad 99 procent". Czytaj więcej na ten temat
4 września rzekomi odkrywcy opublikowali oświadczenie, w którym piszą o posiadaniu "niezbitych dowodów na istnienie pociągu". Jakich? Tego na razie nie wiadomo, bo wciąż nie zdecydowali się na opublikowania zdjęcia z georadaru.
W miejscu, gdzie ma znajdować się "złoty pociąg" trwają prace porządkowe:
Autor: tam/kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław