Kamienna Góra nie jest miejscem przeklętym. Morderstwo 10-latki to straszny przypadek, który mógł wydarzyć się w każdym innym mieście – powiedział w „Dniu na żywo” Andrzej Komorowski, terapeuta, specjalista profilaktyki społecznej. Odniósł się do przypadku Samuela N., który zabił siekierą 10-letnią dziewczynkę. Dodał, że być może wybrał dziecko, bo uznał, że jej krzywda zaboli wszystkich najbardziej.
W środę w Kamiennej Górze 27-letni mężczyzna uderzył siekierą w głowę 10-letnią dziewczynkę, która wchodziła z rodzicami do księgarni. Dziewczynka zmarła w szpitalu. Samuel N. usłyszał zarzut zabójstwa. Jak poinformowała prokuratura, tłumaczył, że chciał się zemścić na urzędnikach, którzy - jak mówił - nie potrafili mu pomóc w znalezieniu zatrudnienia. Wyszedł jednak z budynku urzędu, bo było w nim zbyt dużo osób. Jak zeznawał mężczyzna, narastał w nim gniew, który postanowił wyładować na bezbronnym dziecku. Przyznał się do winy.
W sobotę mieszkańcy Kamiennej Góry towarzyszyli rodzinie zmarłej, podczas jej ostatniej drogi na miejsce spoczynku. Z kościoła na cmentarz szli w milczeniu z białymi różami w dłoniach.
Kamienna Góra nie jest przeklęta
Jak powiedział w „Dniu na żywo” Andrzej Komorowski marsz jest potrzebny mieszkańcom i rodzinie. To pomaga najbliższym zmarłej, bo jak na pogrzeb przychodzi dużo ludzi, to rodzina nie czuje się osamotniona.
– Chociaż czasem ludzie na pogrzeb przychodzą po to, tak jak w wierszu Szymborskiej, aby pokazać się w lepszym futrze. Myślę, że w tym przypadku chodzi jednak o to, by być razem w tej tragedii. Jest to znak solidarności – dodaje.
Komorowski przekonuje, że Kamienna Góra nie jest miejscem przeklętym, ale szczęśliwym bo rodzą się tam dzieci a ludzie biorą śluby. Warto o tym pamiętać. – Po prostu wydarzyła się tragedia, która mogła wydarzyć się w każdym miejscu świata. Wydarzyła się sytuacja, która może wydarzyć się wszędzie. Dlaczego ja? Dlaczego u nas? Dlaczego umarło dziecko? To naturalne pytania – tłumaczy terapeuta.
Zabił dziecko, by bardziej bolało?
Dodał, że mężczyzna miał trudną sytuację osobistą i zawodową. Obwiniał za to cały świat dookoła, to się w nim kumulowało. To, że poszedł do urzędu pracy z siekierą w reklamówce, to nie był impuls.
– Nawrzeszczał tam na urzędników ale nie zaatakował, bo albo się bał, albo jest druga możliwość bardziej perfidna. Możliwe, że zadał cios dziewczynce, aby wszystkich to bardziej zabolało – tłumaczy Komorowski.
Nie wiadomo czym tak naprawdę kierował się Samuel N. To muszą stwierdzić biegli psychiatrzy.
W Kamiennej Górze siekierą zamordowano 10-latkę:
Autor: sfo / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław