Dwa lata w zawieszeniu - taki wyrok usłyszał przewodnik, który we wrześniu wprowadził grupę dzieci na niedziałającą skocznię w Lubawce. Konstrukcja nie wytrzymała, siedmioro rannych uczniów trafiło wtedy do szpitala.
- Zignorował zakaz wstępu na nieczynną skocznię narciarską, wprowadził na nią dzieci, a po fakcie nie udzielił nikomu pomocy. A takie przecież jest zadanie przewodnika - tak sędzia Wojciech Bąk uzasadniał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata dla przewodnika.
Wprowadził uczniów na nieczynną skocznię
Aleksander M., przewodnik PTTK wprowadził we wrześniu ubiegłego roku grupę 24 dzieci na niedziałającą skocznię. Uczniowie chcieli zrobić sobie tam pamiątkowe zdjęcie. Drewniana konstrukcja jednak nie wytrzymała - skocznia się zawaliła, a uczniowie spadli z wysokości pięciu metrów. Siedmioro z nich zostało rannych.
Sędzia nie ukarał nauczycielki Barbary K, pod której opieką były wtedy dzieci, mimo że podczas przesłuchania kobieta przyznała się do winy. Tłumaczyła jednak, że nie zauważyła tabliczek z zakazem.
- Odstąpiliśmy od ukarania dlatego, że kobieta po wypadku starała się pomóc poszkodowanym dzieciom i to nie ona przewodziła tej wycieczce - tłumaczył Bąk.
Oboje, i kobieta i mężczyzna po wyroku nie chcieli komentować sprawy.
Autor: bieru//par/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław