Mieszkający we wrocławskim Afrykarium żółw Stefan - ku zdziwieniu wielu - okazał się żółwicą. Za pomyłkę w identyfikacji płci zwierzęcia odpowiada to, że przez wiele lat żółwica rosła w bardzo wolnym tempie. Jednak teraz nikt nie ma wątpliwości: - Na pewno jest to pani, a nie pan.
Żółw morski, który do wrocławskiego Afrykarium przyjechał w 2014 roku, od początku nazywał się Stefan. Reagował nawet na swoje imię. I choć na karku ma już ponad 30 lat, to dopiero teraz okazało się, że Stefan jest Stefanią.
Jak Stefan stał się Stefanią
Jak doszło do pomyłki? Radosław Ratajszczak, prezes Zoo Wrocław, wyjaśnia: - Żółwie morskie dojrzewają dopiero w wieku 40 lat. Muszą długo, długo rosnąć i na początku te różnice płciowe nie są u nich zaznaczone, a później u samców rośnie ogon i proporcja długości ogona do długości ciała się zmienia. Jednak Stefan przez większość swojego życia mieszkał w Gdyni. - Tam żył w bardzo małym, ciasnym zbiorniku, bo większego nie było. W związku z tym wzrost żółwia był bardzo powolny i dopiero gdy tu przyjechał i zaczął rosnąć, okazało się, że ogon Stefana nie rośnie i że na pewno jest to pani, a nie pan - mówi Ratajszczak. I dodaje: - W ten sposób Stefan został Stefanią.
Mimo takiego obrotu sprawy zachowanie Stefanii się nie zmieniło. Żółwica wciąż szefuje w zbiorniku nazywanym Kanałem Mozambickim. - Wszystkie rekiny i duże ryby ustępują jej miejsca. Jeśli ktoś się jej narazi, od razu dostaje po nosie i jest spokój - śmieje się szef wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
"Odepchnie każdego i zje wszystko"
Stefanii, która musi być regularnie szczotkowana, dopisuje też apetyt. Przy karmieniu dużych ryb żółwicą musi zajmować się jeden z pracowników. W innym przypadku - jak mówi Ratajszczak - zjadłaby pokarm przeznaczony dla pozostałych mieszkańców Afrykarium. - Ona jest tak silna, że odepchnie każdego i zje wszystko - podkreśla dyrektor Zoo Wrocław.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław/ Daniel Rudnicki