Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk wystąpiła do wrocławskiego magistratu z interwencją poselską. Domaga się nadania numeru PESEL 11-miesięcznej dziewczynce, która jest wychowywana za granicą przez dwie matki. Urząd Stanu Cywilnego tego nie zrobił, odsyłając sprawę do wojewody.
W drodze do Urzędu Miasta we Wrocławiu posłance towarzyszyli Alina Szeptycka, pełnomocniczka matki dziewczynki oraz aktywista równościowy Łukasz Olszewski. Przed urzędem zorganizowali konferencję, na której wyjaśnili szczegóły sprawy.
Jak mówiła Szeptycka, Azara urodziła się w ubiegłym roku na Majorce, gdzie mieszka z dwiema matkami - Asią i Aleną - będącymi od ośmiu lat w związku małżeńskim. Dziewczynka posiada hiszpański akt urodzenia, ale obywatelstwo polskie, gdyż, zgodnie z tamtejszymi przepisami, nadaje się je według obywatelstwa rodziców.
Matki starały się teraz w Polsce o uzyskanie numeru PESEL i dokumentów dla dziecka. Wrocławski Urząd Stanu Cywilnego odmówił.
- Tłumaczy się to niemożnością transkrypcji aktu urodzenia dziecka, ponieważ występują w nim dwie osoby tej samej płci, wpisane jako matka A i matka B - mówiła pełnomocniczka. Dodała, że sugerowano, aby zmienić akt urodzenia w taki sposób, żeby wykreślić jedną z matek, jednak - jak zaznaczyła - takie rozwiązanie jest sprzeczne z interesem dziecka.
Apel do prezydenta miasta
Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że "obecność obojga rodziców jest zabezpieczeniem interesów dziecka". - Z faktu bycia rodzicem wynika szereg obowiązków, w tym alimentacyjne, czy obowiązek opieki. Sugestie, że należy pozbawić dziewczynkę zabezpieczenia ze strony jednego z rodziców, są karygodne - dodała.
Posłanka zwróciła uwagę, że w takiej sytuacji dziecko nie może zostać objęte m.in. publiczną opieką zdrowotną. - Zaistniała sytuacja sytuuje tę dziewczynkę w roli bezpaństwowca. Jest ona faktycznie obywatelką Polski, ale przez to, że nie posiada numeru PESEL, za chwilę okaże się, że nie może też zostać objęta obowiązkiem szkolnym i może mieć problemy z podróżowaniem - zauważyła.
Jak powiedziała Dziemianowicz-Bąk, Urząd Stanu Cywilnego we Wrocławiu powołuje się na uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 grudnia 2019 roku, zgodnie z którą transkrypcja zagranicznego aktu urodzenia, na którym widnieją nazwiska dwóch matek, jest niemożliwa.
- Jest to świadectwo źle funkcjonującego polskiego prawa, które nie nadąża za potrzebami społecznymi i zmieniającym się modelem rodziny i zamyka oczy na to, że rodzina to są po prostu osoby, które decydują się na posiadanie potomstwa i na założenie rodziny - powiedziała posłanka Lewicy.
Wskazała przy tym, że w tej samej uchwale NSA stwierdził, że fakt, iż niemożliwe jest dokonanie transkrypcji takiego aktu urodzenia, nie powinien oznaczać, że dziecko nie otrzyma numeru PESEL.
- Prawidłowa wykładnia (…) nie może prowadzić do uzależnienia uzyskania przez obywatela polskiego dowodu tożsamości albo numeru PESEL od dokonania przez organ transkrypcji, która nie jest możliwa tylko z tego powodu, że w zagranicznym akcie urodzenia dziecka podano zamiast danych ojca, dane kobiety, która pozostaje w nieznanym polskiemu prawu związku partnerskim z matką dziecka będącą obywatelką Polski - mówiła posłanka, przytaczając treść uchwały NSA.
Posłanka wyjaśniła, że skierowana przez nią do prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka interwencja opiera się właśnie na tym stwierdzeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Chciałam zwrócić uwagę pana prezydenta i Urzędu Stanu Cywilnego, że to nie zamyka drogi do nadania numeru PESEL tej dziewczynce, który w przyszłości będzie podstawą do wydania dowodu osobistego. To potwierdzi status dziewczynki jako obywatelki państwa polskiego - podkreśliła Dziemianowicz-Bąk.
USC odsyła sprawę do wojewody
Kierownik wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego Henryk Kalinowski powiedział dziennikarzom, że USC wydał decyzję odmawiającą transkrypcji aktu urodzenia dziecka, kierując się uchwałą siedmiu sędziów NSA. Natomiast, jak tłumaczył, dziecku nie nadano w USC numeru PESEL, ponieważ w tym przypadku organem właściwym jest wojewoda dolnośląski.
- Jako że dziecko urodziło się za granicą i nie przebywa w Polsce, zgodnie z zapisami uchwały o ewidencji ludności i dowodach osobistych przekazałem ten wniosek do właściwego organu, którym jest wojewoda dolnośląski - powiedział.
W tej sytuacji - jak dodał - "nadanie numeru PESEL powinno nastąpić w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim, ponieważ dziecko posiada obywatelstwo polskie, żeby otrzymać dokument stwierdzający tożsamość taki jak dowód osobisty bądź paszport powinno mieć nadany numer PESEL".
- Ewentualnie wojewoda wskaże, kto jest właściwym organem. Organ meldunkowy byłby uprawniony, jeśli dziecko mieszkałoby na terenie Wrocławia bądź na terenie Polski, tymczasem dziecko nie jest w Polsce nigdzie zameldowane - wyjaśnił Kalinowski.
Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Biuro prasowe wojewody odpowiedziało, że wniosek w tej sprawie dotarł do urzędu niedawno i obecnie przygotowywana jest opinia prawna.
Na początku grudnia 2019 roku Naczelny Sąd Administracyjny nie dopuścił wpisu do ksiąg stanu cywilnego zagranicznego aktu urodzenia dziecka, w którym jako rodzice widnieją osoby tej samej płci. Zdaniem sądu nie jest to możliwe, gdy w akcie urodzenia funkcjonują zapisy, które nie są zgodne z polskim prawem.
Źródło: PAP/ TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław