Poseł Norbert Wojnarowski złożył wniosek o rezygnację z udziału w pracach sejmowej komisji skarbu - mówi w rozmowie z tvn24.pl szef Tadeusz Aziewicz. W czwartek posłowie zdecydują, czy przychylić się do wniosku posła Platformy Obywatelskiej, ale przewodniczący podkreśla już dziś: - To słuszna decyzja, pewnie sam bym mu to zasugerował.
Norbert Wojnarowski miał proponować pracę w KGHM w zamian za głos na Jacka Protasiewicza w czasie wyborów dolnośląskich władz PO. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
"Sam bym mu to zasugerował"
W rozmowie z tvn24.pl Aziewicz podkreśla, że Wojnarowski nie tłumaczył, dlaczego podjął decyzję o rezygnacji z prac w komisji skarbu.
- To była nasza pierwsza rozmowa po zjeździe PO w Karpaczu. Po prostu podszedł do mnie po posiedzeniu komisji - wyjaśnia Aziewicz. - Jeśli jego odejście ma związek z oczekiwaniem na decyzję sądu koleżeńskiego PO, to podjął słuszną decyzję.
Podkreśla, że nie będzie oceniał jego postępowania. - Jednak gdyby nie podjął takiej decyzji, pewnie sam bym mu to zasugerował - mówi Aziewicz.
Praca za głos
Pod koniec października w Karpaczu odbył się zjazd, w którym Grzegorz Schetyna stracił stanowisko szefa PO na Dolnym Śląsku, przegrywając z europosłem Jackiem Protasiewiczem.
Po głosowaniu tygodnik "Newsweek" upublicznił nagrania, z których ma wynikać m.in., że poseł Norbert Wojnarowski obiecywał jednemu z delegatów, Edwardowi Klimce stanowisko w KGHM w zamian za głos na Protasiewicza.
Wojnarowski twierdzi, że była to jedynie koleżeńska pomoc, a nagranie zostało wyrwane z kontekstu.
Zarząd krajowy partii zawiesił posła Wojnarowskiego i skierował sprawę do sądu koleżeńskiego.
Zjazd dolnośląskiej Platformy odbył się w Karpaczu:
Autor: mir//kdj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24