Około pięciu hektarów młodnika spłonęło w pożarze Wielkiego Lasu Lubańskiego na Dolnym Śląsku. W utrudnionej przez silny wiatr akcji gaśniczej udział brało niemal stu strażaków. Zrzutów wody dokonywano także z powietrza.
Ogień w lesie pojawił się we wtorek przed godziną 15. Na miejsce zadysponowano jednostki straży pożarnej z Lubania, Bolesławca, a także z okolicznych OSP.
Gaszenie z ziemi, zrzuty z powietrza
- Pożar był na tyle poważny, że w momencie, kiedy podjechały jednostki i zaczęły się pierwsze działania gaśnicze, było ogromne zadymienie. Paliła się ściółka leśna, zapalił się też młodnik w drzewostanie mieszanym. Materiał wyjątkowo podatny na pożar. Warunki pogodowe były niesprzyjające. Silny wiatr powodował, że te zarzewia, które zostały ugaszone, rozpalały się na nowo - relacjonuje Zbigniew Szyszło, komendant powiatowy straży pożarnej w Lubaniu.
Walka z ogniem trwała około 5 godzin. W akcji udział brały 23 zastępy straży, w sumie około 100 strażaków. Na miejscu była strażacka cysterna. Swoją pomoc dołożyło też nadleśnictwo, które skierowało do akcji trzy samoloty gaśnicze. Wykonały łącznie 10 zrzutów wody z powietrza. Według szacunków spłonął młodnik o powierzchni około pięciu hektarów. Przez kolejne godziny strażacy dogaszali jeszcze powierzchnię ściółki leśnej.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru, będzie to wyjaśniać policja. Jednak komendant Szyszło przyznaje, że w zdecydowanej większości przypadków to człowiek odpowiada za zaprószenie ognia. Niewykluczone, że tak właśnie było i w tym przypadku.
Płonie Biebrzański Park Narodowy
Pożar Wielkiego Lasu Lubańskiego nie jest niestety odosobnionym przypadkiem. W Polsce zmagamy się z suszą, przez którą ogień błyskawicznie się rozprzestrzenia i jest trudny do opanowania.
Od 19 kwietnia pali się Biebrzański Park Narodowy, będący domem dla wielu gatunków zwierząt, a wiosną szczególnie ostoją dla ptaków wodno-błotnych. Teraz ogień stanowi dla nich śmiertelne zagrożenie. I tutaj prawdopodobnie zawinił człowiek. Potężny pożar może być skutkiem wypalania traw przez rolników, które mają miejsce w tym rejonie rokrocznie. Mimo ciągłych apeli dyrekcji parku i straży pożarnej o zaprzestanie wypalania. Szacuje się, że spłonęło już prawie 3 tysiące hektarów lasów i torfowisk. Setki strażaków cały czas walczą z ogniem.
We wtorek pożar wybuchł także w uzdrowiskowej miejscowości Żegiestów w Beskidzie Sądeckim, który objął około 3 hektary lasu nad Pijalnią wody mineralnej Anna. Na miejscu, w krytycznym momencie, pracowało około 60 strażaków z 15 zastępów. Akcja gaśnicza była utrudniona ze względy na górzysty teren i ograniczoną dostępność wody - trzeba ją było transportować z zaopatrzenia nad rzeką Poprad, przyjechała też cysterna z Nowego Sącza.
Państwowa Straż Pożarna przekazała, że ostatniej doby doszło do ponad tysiąca pożarów. Znaczna ich część to właśnie pożary lasów czy traw.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław