- Pani Maria broni swoich praw i stanowiska. Jej kroki ograniczają się do reagowania na działania szpitala - tak spór pomiędzy wrocławskim szpitalem a wdową po zmarłym pacjencie ocenia pełnomocnik kobiety. Maria Świrk za błędy popełnione przez placówkę otrzymała 250 tys. zł odszkodowania. Szpital jednak nadal walczy o pieniądze, a 500 zł, które zaproponował kobiecie wcześniej określa mianem "symbolicznej kwoty".
Po blisko 1,5 roku walki o odszkodowanie za śmierć męża Maria Świrk w końcu dostała pieniądze. Komisja ds. orzekania o zdarzeniach medycznych zakończyła ostatecznie swoje prace. Uznała, że zarówno Akademicki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej, jak i szpital przy ul. Koszarowej dopuścił się uchybień.
- ASK za późno podjął działania ratujące życie i powinien wypłacić żonie zmarłego takie odszkodowanie, jakiego zażądała. Komornik wyegzekwował więc od szpitala przy ul. Borowskiej 250 tys. zł odszkodowania - mówi Alicja Haczkowska, przewodnicząca komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
Ona pozwała szpital, teraz szpital pozywa ją
Odszkodowanie trafiło już na konto wdowy. To jednak nie koniec sprawy. - Szpital wystąpił z powództwem przeciwegzekucyjnym. W momencie, kiedy składaliśmy ten wniosek do sądu, to komornik ściągnął pieniądze. Ale złożyliśmy również wniosek o to, by teraz te pieniądze trafiły do sądowego depozytu - wyjaśnia Agnieszka Czajkowska ze szpitala akademickiego.
Szpital już odwołał się od decyzji komisji i chce unieważnić działania komornika. Decyzją sądu z 14 października 2013 roku sprawa ponownie trafia do rozpatrzenia w sądzie okręgowym.
Oznacza to, że pani Maria, być może będzie musiała zwrócić pieniądze. - Nie mam już siły i zdrowia walczyć o te pieniądze. Niby mam je na koncie, ale boję się ruszyć, bo nie wiadomo, jak skończy się sprawa odwoławcza - żali się wdowa.
Jej pełnomocnik jest jednak spokojny o zakończenie tej sprawy.
- Pani Maria w tym postępowaniu broni swoich praw, stanowiska - mówi Łukasz Bielawski i dodaje, że nie zna przypadku, kiedy poszkodowana osoba musiała oddać przyznane jej odszkodowanie.
Według informacji tvn24.pl, pierwszą rozprawę w tej sprawie wyznaczono na 7 stycznia 2014 roku w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu. Pozwaną jest pani Maria, a oskarżycielem - Akademicki Szpital Kliniczny.
"Wycenili życie męża na 500 zł"
Do tragicznych wydarzeń doszło w maju 2012 roku. Wtedy pan Stanisław Świrk z bólem pleców trafił do Akademickiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. Na miejscu lekarze zrobili tomografię głowy i wykluczyli podejrzenie, że pacjent ma udar. Innej przyczyny bólu nie szukali.
Następnego dnia mężczyzna trafił do szpitala rejonowego we Wrocławiu. Tam został na obserwacji. Po kilku dniach badań okazało się, że ma tętniaka na aorcie serca i potrzebuje operacji. Tej się jednak nie doczekał.
Zmarł 8 dni po przyjeździe do szpitala, na rękach żony. Komisja do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych stwierdziła, że lekarze ze szpitala przy ul. Borowskiej nie dopełnili procedur, a kobieta może się domagać nawet 300 tys. zł odszkodowania. Jednak w piśmie, jakie 20 lutego pani Maria otrzymała od szpitala, przeczytała, że ASK proponuje jej 500 zł.
- Poczułam jakby roześmiali się w twarz. Odrzuciłam ich propozycję - mówiła w lutym pani Maria i zapowiedziała, że będzie walczyć w sądzie o odszkodowanie za śmierć męża.
Symboliczne 500 zł
Rzeczniczka szpitala nie chce dziś komentować ówczesnej propozycji odszkodowania.
- 500 zł było i minęło. Zaproponowaliśmy taką kwotę, bo woleliśmy, i do tej pory podtrzymuje to stanowisko, rozstrzygnąć sprawę przed sadem. To była tylko kwota symboliczna - tłumaczy Agnieszka Czajkowska.
Autor: balu/roody/ansa / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | T.Kanik