Uratowany górnik z kopalni Rudna w Polkowicach (woj. dolnośląskie) trafił do szpitala. Opowiedział dziennikarzom, jak czekał na ratunek. Odnalezienie górnika oznacza koniec akcji poszukiwawczej. W wyniku wstrząsu 15 górników odniosło obrażenia.
W środę wieczorem uratowany górnik w szpitalu rozmawiał z dziennikarzami.
- Czekałem, aż przyjdą ratownicy i doczekałem się - mówił. Jak dodał, był pewny, że ratunek przyjdzie.
- Chciałem sam wyjść, ale tak zasypane było wszystko, że nie szło przejść - opowiadał.
Mówił, że włączył światła maszyny i mrugał nimi, żeby ratownicy i rodzina "wiedzieli, że jest cały".
Przekazał, że od 29 lat jest górnikiem i pierwszy raz zdarzył mu się tak groźny wstrząs.
Podkreślał, że dobrze się czuje i nic mu nie jest.
Górnikowi przysługuje już emerytura. Jak sam powiedział, teraz zastanawia się nad tym, czy z tej możliwości nie skorzystać.
Akcja trwała ponad 18 godzin
W dwóch wyrobiskach pracowali ratownicy, którzy od wtorku szukali górnika zaginionego po wstrząsie w kopalni Rudna w Polkowicach. Akcja poszukiwawcza prowadzona była ponad 18 godzin.
- Ratownicy pracują w dwóch wyrobiskach w miejscach, które zostały wytypowane jako najbardziej prawdopodobna lokalizacja poszukiwanego pracownika - powiedział, w środowy poranek, Marek Świder, dyrektor naczelny kopalni Rudna. I dodał, że "nie udało się do tej pory pewnie zlokalizować" zaginionego górnika.
Dyrektor przekazał, że w rejonie, w którym doszło do wstrząsu panowały trudne warunki. - Są tam miejsca, w których ratownicy muszą zachować szczególną ostrożność. Nie możemy sobie pozwolić na to, by ryzykować ich życiem - zaznaczył.
Rejon, w którym doszło do wstrząsu był wyłączony z eksploatacji. - Wszelkie prace w tym obszarze są wstrzymane. Na początku akcji wyznaczona została strefa zagrożenia. Wstęp do niej mają tylko i wyłącznie ratownicy - przekazał Świder.
Dyrektor podkreślił też, że akcja poszukiwawcza będzie prowadzona do skutku. Pytany czy przyczyną wstrząsu był samoistny ruch górotworu, odparł, że ustali to specjalna komisja.
Zlokalizowali maszynę. Wyszedł z niej górnik
W środę po godzinie 13 na konferencji prasowej przekazano informację o tym, że ratownikom udało się zlokalizować maszynę, w której - w trakcie wstrząsu - przebywał poszukiwany górnik. Zdaniem przedstawicieli kopalni górnik jest prawdopodobnie w tej maszynie.
Kilkadziesiąt minut później poinformowano, że o godzinie 14.25 ratownicy dotarli do poszukiwanego górnika. - Rzadko się zdarza żebyśmy, po 24 godzinach, mogli przed państwem usiąść z uśmiechniętymi minami, ale właśnie dzisiaj zdarzyła się taka sytuacja - powiedziała Anna Osadczuk, dyrektor departamentu komunikacji KGHM Polska Miedź. A szef kopalni Rudna dodał: - Dostaliśmy informację z bazy ratowniczej, że zlokalizowano w kabinie operatora, który o własnych siłach z niej wyszedł. Górnik został przekazany pod opiekę lekarzy.
Świder podkreślił, że mężczyzna spędził cały czas w przysypanej maszynie. - W kabinie operatorskiej. To są specjalnie konstruowane kabiny. Często mówi się o nich klatki - wyjaśnił dyrektor. A Osadczuk przyznała: - Uratowała go maszyna. Technika w tym przypadku zadziałała.
W akcję poszukiwawczą zaangażowanych było w sumie 30 zastępów ratowników. Jak przekazano 49-letni górnik nadawał z kabiny sygnały świetlne dla poszukujących.
Prokuratura bada
Po wstrząsie śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa w Lubinie.
- Prowadzone jest w sprawie katastrofy górniczej i zbiorowego wypadku przy pracy, który u jednej osoby spowodował ciężkie obrażenia ciała, a u innych poszkodowanych lżejsze - informuje Lidia Tkaczyszyn z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. I dodaje, że postępowanie wszczęto na podstawie zawiadomienia pracodawcy, a prokurator zgromadził już pierwsze materiały.
Silny wstrząs
Do silnego wstrząsu, określanego jako "górnicza siódemka" doszło we wtorek przed godziną 14 na oddziałach G1 i G2 kopalni Rudna, na głębokości 770 metrów. W rejonie zagrożenia podczas wstrząsu było 32 górników. Z czternastu zaginionych po zdarzeniu, trzynastu odnaleziono.
15 osób odniosło w wyniku wstrząsu obrażenia. Z tego cztery przebywają w szpitalach w Głogowie, Nowej Soli i w Legnicy. Najciężej ranny jest 50-letni górnik, który z wielonarządowymi urazami trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
Kancelaria Prezydenta poinformowała, że w związku ze zdarzeniem prezydent Andrzej Duda jest w stałym kontakcie z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego, ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim oraz władzami KGHM.
Do zdarzenia doszło w Zakładach Górniczych Rudna:
Autor: tam,kb,asty/adso / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24