Specjalnym urządzeniem wzmacniają sygnał z kluczyka i już po kilku sekundach mogą odpalać auta warte kilkaset tysięcy złotych. Tak właśnie działali złodzieje z Dolnego Śląska. Kilka godzin po kradzieży luksusowego BMW, policja zrobiła nalot na dziuplę. Dwóch mężczyzn było kompletnie zaskoczonych.
W nocy 17 października właściciel auta z Mirska zgłosił na policję kradzież auta. Warte prawie 200 tys. złotych BMW po prostu zniknęło z podjazdu.
Na miejsce pojechali kryminalni z Lwówka Śląskiego. Szybko ustalili, że samochód został skradziony metodą "na walizkę".
- Policjanci z Lwówka podjęli współpracę z policjantami z Legnicy, którzy specjalizują się w ściganiu sprawców kradzieży aut. Po kilku godzinach udało się ustalić, gdzie może być ukryty skradziony w Mirsku pojazd - informuje Jagoda Ekiert, rzecznik legnickiej policji.
Kluczyk daleko od ścian, w pudełko
Trop prowadził do posesji niedaleko Legnicy. Kiedy policjanci zaszli budynek od tyłu, dwóch mężczyzn akurat rozbierało na części skradziony pojazd. Byli kompletnie zaskoczeni.
- 27- i 24-latek zostali zatrzymani i przewiezieni do aresztu. Trwają ustalenia dotyczące ich przestępczej działalności. Sprawcy za kradzież odpowiedzą przed sądem - dodaje Ekiert.
Przy tej okazji policja tłumaczy, jak zabezpieczać się przed tego typu kradzieżami. W trakcie przebywania w domu kluczyk powinien znajdować się jak najdalej od ścian zewnętrznych, wejścia do domu, najlepiej w izolowanej strefie (metalowym pudełku lub zawinięty w folię aluminiową) tak, aby uniemożliwić przechwycenie sygnału emitowanego przez kluczyk.
Reportaż o kradzieżach "na walizkę" ukazał się we wrześniu w magazynie "Czarno na białym". Zobacz, jak złodzieje potrafią uporać się z zabezpieczeniami nawet w 6 sekund:
Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KPP Lwówek Śląski/KPP Legnica