Jacek B., mężczyzna oskarżony o spowodowanie pożaru w jednym z byłych pensjonatów w Szklarskiej Porębie (województwo dolnośląskie) i zabójstwo czterech osób, został skazany na dożywocie. I choć obrona oskarżonego podkreślała, że proces jest poszlakowy, to sąd nie miał wątpliwości, że działanie mężczyzny było "celowe i umyślne". Wyrok nie jest prawomocny.
Do pożaru w budynku, który dawniej był górskim pensjonatem, doszło w lutym 2019 roku. W trakcie walki z żywiołem strażacy ustalili, że w środku mogli znajdować się ludzie. Podczas akcji gaśniczej na jednym z pięter budynku znaleziono cztery ciała. Zmarli to dwie kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od 55 do 65 lat.
Prokuratura: zamknął drzwi i celowo zablokował wejście
W sprawie wszczęto śledztwo. - W jego trakcie ustalono, że tego dnia od wczesnych godzin porannych w jednym z pomieszczeń budynku przebywało pięcioro znajomych. Razem pili alkohol - informował Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Kilka godzin później jeden z mężczyzn wyszedł z pomieszczenia, w którym trwała biesiada. - Zamknął drzwi i celowo zablokował wejście fotelem, który stał na korytarzu. Następnie podpalił fotel i uciekł - relacjonował prokurator.
Pożar szybko się rozprzestrzeniał, a cztery osoby nie miały szans wydostać się z zamkniętego pokoju. Jacek B., mężczyzna podejrzewany o to, że spowodował pożar, był przez kilka miesięcy nieuchwytny. Po zatrzymaniu usłyszał zarzut zabójstwa czterech osób i spowodowania pożaru. Do winy mężczyzna się nie przyznał.
Obrona chciała uniewinnienia, prokuratura dożywocia
Obrońca mężczyzny wnioskował o uniewinnienie swojego klienta. Jak wskazywano, był to bowiem proces poszlakowy. Z kolei prokuratura wnosiła o skazanie B. na dożywocie i możliwość ubiegania się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po 30 latach.
Sąd niemal w całości przychylił się do wymiaru kary, o który wnioskował oskarżyciel publiczny. Jego decyzją Jacek B. ma spędzić resztę życia za kratami, a o wcześniejsze wyjście na wolność będzie mógł ubiegać się nie wcześniej niż po 25 latach spędzonych w zakładzie karnym. Wówczas B. będzie miał 87 lat.
"Bezpośredni zamiar pozbawienia tych osób życia"
Sąd, skazując oskarżonego na dożywocie, uzasadnił, że wyrok nie był trudny do wydania, bo dowody były niezbite, mimo że obrona utrzymywała, że sprawa była poszlakowa. Wyrok został wydany między innymi na podstawie opinii biegłego, która w tym procesie była kluczowa.
- Biegły w sposób jednoznaczny, zrozumiały, czytelny i logiczny wywiódł, z jakiego powodu na pewno nie doszło tam do przypadkowego zaprószenia ognia. Bez wątpienia było to celowe, umyślne podpalenie - wskazał sędzia Robert Bednarczyk. Dodał, że nie istniały wątpliwości, iż sprawcą podpalenia był Jacek B. - W ocenie sądu jest rzeczą bezdyskusyjną, że zastawienie drzwi i uniemożliwienie ucieczki z pomieszczenia znajdującego się na poddaszu budynku, a następnie podłożenie ognia - z pełną świadomością, że uwięzieni tam są pokrzywdzeni - wskazuje na bezpośredni zamiar pozbawienia tych osób życia - podkreślał sędzia w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze nie jest prawomocne.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DLW 112