Najpierw usłyszeli piszczenie dochodzące spod maski samochodu. Gdy ją podnieśli, zobaczyli wystraszonego szczeniaka, który zakleszczył się między przewodami. -To jedna z najbardziej nietypowych akcji jakimi dowodziłem - przyznaje ppłk Lesław Siwka, przełożony strażników, którym udało się uratować psiaka.
- Nie wiemy jak pies znalazł się pod maską naszego samochodu. Wieczorem komendant placówki w Tuplicach usłyszał piszczenie i wspólnie z pracownikiem zaczął sprawdzać wóz. Okazało się, że koło silnika, między przewodami zaklinował się szczeniak - mówi chor. Anna Galon z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Jak relacjonują pracownicy straży, ogon psa wisiał przy podwoziu, a głowa sterczała mu na wysokości maski. Pies był brudny i wystraszony. Strażnicy od razu zaczęli go wyciągać, jednak akcja ratunkowa psiaka trwała prawie godzinę.
- Musieliśmy go wyciągać bardzo delikatnie, tak żeby nie uszkodzić ani pieska ani samochodu. Na szczęście nie musieliśmy niczego rozcinać i w końcu malucha udało się wyciągnąć - dodaje Galon.
Szczęśliwy koniec
- To jedna z najbardziej nietypowych akcji jakimi dowodziłem. Chociaż podczas wieloletniej służby widział już wiele, to to zdarzenie z pewnością na długo wszystkim zapadnie w pamięci - mówi ppłk. Lesław Siwka, komendant straży granicznej w Tuplicach.
Pies, który utknął pod maską, przy okazji akcji znalazł też nowy dom. Zaopiekowała się nim jedna z pracownic placówki.
Autor: ansa//kv/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna w Tuplicach