Zawiniła zapalona świeczka. Lokatorka mieszkania, w którym wybuchł pożar, wyjaśniała strażakom, że wypadła jej z rąk. Kobieta miała czekać na wizytę księdza.
Przed południem służby odebrały zgłoszenie o pożarze w mieszkaniu przy ul. Bolesława Chrobrego w Oławie (woj. dolnośląskie). - Gdy przyjechaliśmy na miejsce, nie wiedzieliśmy, czy w środku ktoś jest, czy nie. Okazało się, że właścicielce mieszkania w ewakuacji pomógł jeden z sąsiadów - informuje kpt. Bartłomiej Marcinów z PSP w Oławie. Kobieta powiedziała strażakom, że szła z zapaloną świeczką, a ta upadła jej na pościel, na łóżko. Według lokalnych mediów, gdy doszło do pożaru, kobieta miała czekać na wizytę księdza. Świeczka miała być gromnicą.
"Mieszkanie nadaje się do remontu"
- Pożar dość szybko się rozprzestrzeniał. Płomienie ognia i dym wychodziły na zewnątrz. Na klatce schodowej było duże zadymienie. Mieszkanie nadaje się do remontu - przekazuje Marcinów. Wiadomo, że pokój w którym rozpoczął się pożar jest niemal doszczętnie spalony.
Z klatki schodowej ewakuowano 5 osób. Na miejscu było 6 zastępów straży pożarnej, policja i pogotowie ratunkowe.
Do pożaru doszło w Oławie:
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław, olawa24.pl, gazeta-olawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: olawa24.pl