Mieszkaniec Świebodzic (województwo dolnośląskie) wyciągnął z ziemi pamiątkę po żołnierzach, którzy stacjonowali w okolicy w XIX wieku. Nie wiadomo, jak i dokładnie kiedy pruska szabla artyleryjska znalazła się nad niewielkim strumieniem. Po latach zapomnienia trafiła do miejscowych urzędników.
Tomasz Wierzbicki, mieszkaniec Świebodzic, wybrał się na rodzinny spacer. Nie spodziewał się, że piesza wędrówka nad strumień Lubiechowska Woda zakończy się inaczej niż zwykle. - Postanowiliśmy przysiąść nad wodą. Znaleźliśmy dogodne miejsce, około 15-20 metrów od drogi, przy samym strumyku. Wziąłem się za rozgarnianie gałęzi i innych rzeczy naniesionych tam przez wodę. W pewnym momencie trafiłem na coś, co początkowo wyglądało jak korzeń - relacjonuje Wierzbicki.
"Wyglądałem, jakbym zobaczył ducha"
Mężczyzna postanowił usunąć przeszkodę. - Okazało się, że to wbita pionowo w ziemię szabla. Przez kilka minut stałem jak wryty. Żona mówiła, że wyglądałem, jakbym zobaczył ducha - opowiada znalazca, który natychmiast zaczął zastanawiać się, co ze skorodowanym artefaktem z przeszłości zrobić. - Początkowo myślałem, że to szabla paradna Trzeciej Rzeszy. Jednak była tak skorodowana, że trudno było ustalić coś więcej. Uznałem, że to część historii miasta, więc do miasta powinna należeć - przyznaje Wierzbicki, który szablę postanowił przekazać władzom Świebodzic.
Zgubiona przez XIX-wiecznego oficera?
Okazało się, że szabla to nie pamiątka po nazistowskich Niemczech Adolfa Hitlera, ale broń starsza. Razem z nadgryzioną zębem czasu rękojeścią ma około metra długości. - To typowa pruska szabla artyleryjska pochodząca z XIX wieku, która w tamtym okresie była prawdopodobnie na wyposażeniu oficerów - mówi Bogdan Mucha z Żarowskiej Izby Historycznej. Nie wiadomo, jak i kiedy broń znalazła się nad strumieniem. - Najciekawsze mogą być właśnie te nieznane nam okoliczności. Nie łączyłbym tego znaleziska z żadną jednostką wojskową ze Świebodzic, bo w tamtejszym garnizonie od połowy XIX wieku nie stacjonowały wojska artyleryjskie - podkreśla Mucha. Jego zdaniem szabla mogła być własnością któregoś z żołnierzy 42. Pułku Artylerii Polowej, który stacjonował w Świdnicy. - W tamtym czasie nie było tu żadnych bitew, a więc któryś z oficerów mógł zgubić szablę w trakcie zorganizowanych manewrów - przyznaje historyk. I dodaje: - Czy tak rzeczywiście było, raczej nigdy się nie dowiemy.
Chce szukać dalej
Szabla jest w takim stanie, że nie da się odczytać oznaczeń, jakie mogą się na niej znajdować. Jednak dla znalazcy nie ma to dużego znaczenia. - Najfajniejsze jest to, że udało mi się coś takiego znaleźć gołymi rękami, a nie wykrywaczem metali. A kiedyś z takim chodziłem, ale po niepowodzeniach i zmianie przepisów zrezygnowałem - mówi nam Wierzbicki, który teraz ośmielony swoim odkryciem planuje założyć w Świebodzicach stowarzyszenie poszukiwawczy. - Nasza ziemia skrywa jeszcze tyle tajemnic, a chciałbym je odkryć, zanim zgniją i nie będziemy mieli z nich żadnego pożytku - wyjaśnia znalazca.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne Tomasz Wierzbicki