Prokuratorzy ze Świdnicy (woj. dolnośląskie) oskarżają 34-letniego mężczyznę o to, że ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad swoim psem. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Asta jest szczeniakiem. Jej gehenna zaczęła się prawdopodobnie krótko po urodzeniu. - Od listopada 2017 roku do 21 kwietnia 2018 roku ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad nią Andrzej P. Wielokrotnie uderzał ją rękoma, kopał po całym ciele i wkładał pysk w odchody. W końcu spowodował obrażenia ciała w postaci złamania kości udowej lewej i prawej, co wymagało leczenia operacyjnego - mówi Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Do winy się nie przyznał
I dodaje, że 34-letni P. nie udzielił pomocy psu. A tym samym skazał suczkę na wielodniowe cierpienie. Zwierzę nie mogło normalnie się poruszać. Do przemieszczenia się używała tylko przednich łap.
P. nie przyznał się do winy. Śledczym powiedział, że zdarzało mu się skarcić psa. Jednak zaprzeczył, by bił, czy kopał Astę. Prokuratorzy zawnioskowali do sądu o zastosowanie wobec mężczyzny środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sąd zgodził się na aresztowanie mężczyzny na dwa miesiące. W tym czasie śledczy zbierali materiał dowodowy. Udało im się go zgromadzić przed wyjściem mężczyzny na wolność. Dzięki temu do Sądu Rejonowego w Świdnicy skierowali akt oskarżenia.
Ona znalazła nowy dom, jemu grozi więzienie
Asta dochodziła do zdrowia pod czujnym okiem pani Katarzyny z Wałbrzycha. To do niej trafiła jako skatowany szczeniak. Po rekonwalescencji znalazła nowy dom.
Jej byłemu właścicielowi grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Świdnicy:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne | Katarzyna Ptasińska