- To dramat - mówią o sytuacji w swojej spółdzielni mieszkańcy jednej z wrocławskich dzielnic. Właśnie na Kozanowie trwa awantura o władzę. Stary zarząd wynajął firmę ochroniarską i nie wpuszcza do środka nowego zarządu, ani pracowników spółdzielni. Co chwilę dochodzi do starć między stronami. Choć interweniuje policja, mieszkańcy niczego nie mogą załatwić. I oskarżają byłego już prezesa o niegospodarność. - Spółdzielnia jest zadłużona na kilkanaście milionów - wylicza nowy prezes.
- Mamy już dość tej samowolki byłego prezesa i zarządu, który w ogóle nie liczył się z naszym zdaniem - mówią mieszkańcy spółdzielni Kozanów4, którzy od dwóch tygodni walczą z odwołanym prezesem i zarządem, który nie chce oddać władzy w ręce nowego zarządu.
Przepychanki z ochroną."Prezes zabarykadował się"
Co prawda na osiedlu został już powołany nowy zarząd i prezes, ale ten odwołany nie chce dać za wygraną.
- Były prezes zabarykadował się w środku. Zamknął na klucz budynek spółdzielni i wynajął ochronę, która ma pilnować, by nikt nie wszedł do środka - opowiada Małgorzata Tomczak, mieszkanka spółdzielni Kozanów4 - My mieszkańcy, nowo powołany zarząd i prezes chcemy wejść do środka, ale ochrona z nami walczy. Ostatnio doszło do przepychanki, ochroniarz zaczął popychać, uderzyć i wyzywać naszego prezesa. Tak jest cały czas - dodaje.
Mieszkańcy narzekają na policję i prokuraturę. Twierdzą, że służby nie są w stanie im pomóc.
- Ostatnio po jednej z takich sytuacji przyjechali policjanci, spisali tylko zeznania dwóch stron i pojechali - złoszczą się mieszkańcy - Będziemy składać skargę na te służby - dodają
"Dość pana i władcy"
Zadłużenie spółdzielni, fałszowanie dokumentów i wyprowadzanie ze spółdzielni pieniędzy mieszkańców - zarzucają byłemu prezesowi mieszkańcy osiedla.
- Były prezes i zarząd zrobił sobie na naszym osiedlu królestwo. Prezes podejmował sam decyzję, jak pan i władca. Dość tego - mówi jedna z mieszkanek osiedla - Kiedyś byliśmy przeciwni powstania na naszym osiedlu myjni samochodowej, o której powstaniu zadecydował bez naszej zgody sam prezes. Poszliśmy do niego, a on powiedział, że nie mamy nic do gadania - dodaje Małgorzata Tomczak, która również mieszka na Kozanowie.
Jak twierdzą mieszkańcy i nowo powołany zarząd z prezesem, od ponad 10 lat spółdzielnia jest w fatalnej sytuacji finansowej.
- Od 2000 roku z roku na rok spółdzielnia coraz bardziej popadała w długi. Na dzień dzisiejszy jesteśmy zadłużeni na 19 mln zł. - tłumaczy Grzegorz Mikołajczyk, nowy prezes - Były fałszowane dokumenty i umowy zawierane z datą wstecz - dodaje.
Już w zeszłym roku osiedle, na którym mieszka ponad 10 tys. osób miało zostać bez ogrzewania. Spółdzielnia Kozanów4 i Fortum, dostawcy ciepła, udało się jednak dogadać pod warunkiem, że dług będzie spłacany w ratach. Według mieszkańców tak się jednak nie dzieje.
Bezradni mieszkańcy boją się braku ogrzewania
Na chwilę obecną nie widać światełka w tunelu. Odwołany prezes i zarząd nie chce się wypowiadać. Tłumaczy tylko, że do chwili kiedy nowy zarząd nie zostanie wpisany do Krajowego Rejestru Spółdzielni, to on sprawuje władzę. Jak na razie takiego wpisu nie ma.
Mieszkańcy 10 tys. osiedla boją się, że przez długi spółdzielni i niezapłacone przez nią rachunki mogą zostać odcięci od dostaw ciepła i w zimę mieć zimne grzejniki. Już w zeszłym roku północno - zachodnia dzielnica miała zostać bez ogrzewania. Wtedy udało się jednak porozumieć z firmą Fortum, dostawcą ciepła. Warunkiem było spłacanie długo w ratach. Według mieszkańców tak się jednak nie dzieje.
- Dług rośnie, a my boimy się nadchodzącej zimy. Prezes nie pozwala wchodzić nam do budynków spółdzielni. Pewnie niszczy dokumenty - denerwują się mieszkańcy Kozanowa.
Autor: balu, nawr / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | D. Rudnicki