Przystanek autobusowy w tunelu Wisłostrady w Warszawie został okrzyknięty "najgłośniejszym przystankiem w Polsce". Poza godzinami szczytu poziom hałasu w tym miejscu sięga 85 decybeli. Inne dane wskazują, że natężenie dźwięku dochodzi nawet do 100. Miasto bierze pod uwagę dwa rozwiązania tego problemu.
- Poziom hałasu panujący na przystanku autobusowym linii 185 w tunelu Wisłostrady osiąga poziom niebezpieczny dla zdrowia.
- Eksperci alarmują: narażenie na dźwięki powyżej 85 decybeli może prowadzić do trwałego uszkodzenia słuchu, a także chorób układów nerwowego i krążenia.
- Zarząd Transportu Miejskiego bierze pod uwagę montaż specjalnej wiaty ochronnej. Jest to jednak rozwiązanie bardzo kosztowne.
- Od 2012 roku w Polsce obowiązują złagodzone normy dopuszczalnego hałasu. Organizacje społeczne zaapelowały do premiera o zmiany w tym zakresie.
Przystanek autobusowy Metro Centrum Nauki Kopernik dla linii 185 to popularny punkt na komunikacyjnej mapie Warszawy. Blisko stąd na Bulwary Wiślane i do stacji drugiej linii podziemnej kolejki. "185" to popularna linia przecinająca w osi północ-południe niemal całe miasto. Autobusy kursują tu co 15 minut i przejeżdżają przez pięć dzielnic: Ursynów, Mokotów, Śródmieście, Żoliborz i Bielany.
Przystanek znajduje się w tunelu Wisłostrady, którą w ciągu doby przejeżdża kilkadziesiąt tysięcy samochodów. Te generują potężny hałas i emitują szkodliwe spaliny. Przystanek jest określany jako "najgłośniejszy w całej Polsce" i nie ma w tym przesady. Oczekiwanie tam na autobus to prawdziwa udręka dla uszu i płuc.
Radna proponuje wiatę akustyczną
Ostatnio na problem uwagę zwróciła radna Warszawy Marta Szczepańska z klubu Lewica-Miasto Jest Nasze.
"Podróżujący, oczekując na środek komunikacji, wyeksponowani są na hałas osiągający od 85 do nawet 100 decybeli. To natężenie, które nie jest już tylko niedogodnością ale jest wprost szkodliwe dla zdrowia i niszczące dla słuchu. Jest to szczególnie niepokojące ponieważ przystanek jest często odwiedzany przez grupy dzieci i turystów" - napisała w interpelacji do prezydenta Warszawy radna Szczepańska.
Zwróciła uwagę, że "bardziej świadomi bądź wrażliwi podróżujący oczekują na przyjazd autobusu, stojąc na schodach prowadzących na przystanek". "Tam hałas sięga około 70 decybeli" - doprecyzowała radna.
Zdaniem Szczepańskiej przystanek trudno jest przenieść w inne miejsce. Radna proponuje rozwiązanie. "Przystanek powinien zostać wyposażony w wiatę, która wyizoluje pasażerów od hałasu i spalin. Tego typu rozwiązania stosowane są na peronach kolejowych celem zapewnienia podróżującym izolacji od wiatru. Przed schodami powinna zostać ustawiona tablica SIP (System Informacji Pasażerskiej – red.)" – wskazała Marta Szczepańska.
Wykonane przez nas w piątek pomiary natężenia dźwięku potwierdzają, że poziom hałasu na przystanku oscyluje w granicach 85 decybeli. Pomiary, co warto podkreślić, przeprowadziliśmy poza godzinami szczytu komunikacyjnego.
"To są bardzo niezdrowe poziomy hałasu nawet przy krótkotrwałej ekspozycji"
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka mają dokuczliwe dźwięki powyżej 55 decybeli. Pojawia się wówczas zmęczenie, rozdrażnienie, bóle głowy, brzucha czy mięśni. Cytowany przez Polską Agencję Prasową doktor inżynier Marcin Dębiński z Katedry Dróg i Mostów Politechniki Lubelskiej wskazał, że narażenie na dźwięki powyżej 85 decybeli może prowadzić do trwałego uszkodzenia słuchu, problemów z układem krążenia i układem nerwowym.
O bardzo głośny przystanek pytamy Alana Grinde, prezesa organizacji społecznej ORION oraz Instytut Ekologii Akustycznej. W ramach projektu "Hałas w mieście. Warszawa 2024-2025" przystanek był jednym z pierwszych miejsc, gdzie wykonano autorskie pomiary hałasu. - Podczas tych pomiarów ustaliliśmy, że pasażerowie średnio oczekują tu na autobus cztery i pół minuty w hałasie zbliżającym się, a nawet przekraczającym do 100 decybeli. To są bardzo niezdrowe poziomy hałasu nawet przy krótkotrwałej ekspozycji - mówi nam Grinde.
Ekspert wskazuje, że rozwiązań technologicznych, które mogłyby rozwiązać ten problem, jest sporo. - Są asfalty wyciszające, maty, które absorbują hałas odbijający się od ścian i sufitu tunelu. Mamy też ekrany akustyczne, które obecnie przybierają różne kształty i formy - wylicza. Rozwiązania, o których mówi Grinde, są kosztowne i na pewno wymagałaby zamknięcia tunelu na jakiś czas. Sam ekspert przyznaje, że są one "kompletnie nieekonomiczne". - Ale jeśli miasto chce, aby w takim miejscu przebywali ludzie, musi te koszty ponieść. Inaczej za chwilę poniosą je mieszkańcy, znacznie poważniejsze, bo zdrowotne - konkluduje.
Urzędnicy o dwóch opcjach
Dla urzędników temat nie jest nowy. W Zarządzie Transportu Miejskiego zapytaliśmy, jak miasto zamierza rozwiązać kwestię problematycznego przystanku. Czy bierze pod uwagę jego całkowitą likwidację?
- Kwestia przystanków autobusowych w tunelu Wisłostrady była już przez nas analizowana. Wiemy już na pewno, że niemożliwe jest zbudowanie tam ekranów akustycznych. Zgody na to nie wyraził zarządca drogi ze względu na pomieszczenia tunelowe, klatki schodowe, urządzenia infrastruktury, do których musi być dostęp - powiedział nam Tomasz Kunert, rzecznik prasowy ZTM.
- Analizujemy obecnie możliwość ustawienia specjalnej wiaty. Niemniej jednak musimy tu wziąć pod uwagę wykorzystanie tego przystanku przez pasażerów, jak i bardzo wysoki koszt takiego przystanku - wskazał Kunert.
Przedstawiciel ZTM wyjaśnił, że ściany takiej wiaty muszą mieć odpowiednią konstrukcję. Wymaga ona doprowadzenia energii elektrycznej oraz montażu urządzeń klimatyzacyjnych. Problematyczne może być też samo posadowienie wiaty ze względu na wspomniane urządzenia.
- Drugim rozwiązaniem, które bierzemy pod uwagę, jest umieszczenie tablic informacyjnych z rozkładem jazdy przed zejściem do tunelu, tak aby pasażerowie mogli ewentualnie poczekać na autobus bez wchodzenia do tunelu i wejść w tym momencie, w którym zbliża się godzina odjazdu - dodał Kunert.
Apel do premiera
Zanieczyszczenie hałasem i jego wpływ na zdrowie mieszkańców dużych aglomeracji to szeroki problem. O zmiany w przepisach walczą m.in. organizacje społeczne. Koalicja Polski Alarm Hałasowy zwraca uwagę, że w Polsce od 2012 r. obowiązują złagodzone normy dopuszczalnego poziomu hałasu komunikacyjnego. "Decyzją resortu środowiska od 2012 roku w Polsce obowiązują nowe, łagodniejsze normy dopuszczalnego poziomu hałasu komunikacyjnego (głównie drogowego), na który mieszkańcy aglomeracji są narażeni najbardziej. Dodatkowych zabezpieczeń nie wymagają już przykładowo miejsca, w których dokuczliwe dźwięki nie przekraczają 68 decybeli w dzień i 60 decybeli w nocy dla miast powyżej 100 tys. mieszkańców" - napisali w liście do premiera Donalda Tuska przedstawiciele organizacji zrzeszonych w koalicji.
W piśmie do premiera zaapelowali o przywrócenie norm dopuszczalnego hałasu komunikacyjnego sprzed 2012 roku, przeprowadzenie szerokiej kampanii edukacyjnej dotyczącej smogu akustycznego oraz ogólnopolskich badań nad wpływem hałasu na zdrowie publiczne oraz oszacowania kosztów związanych z utratą produktywności. Ponadto organizacje nakłaniają rząd do podjęcia stałej współpracy ze środowiskiem organizacji społecznych "w celu wypracowania mapy drogowej redukcji zanieczyszczenia hałasem w Polsce".
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl