Do sądu w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) trafił akt oskarżenia przeciwko 22-latkowi, który w listopadzie ubiegłego roku, potrącił przechodzącą przez ulicę kobietę. Mężczyzna tłumaczył śledczym, że to nie on był sprawcą wypadku, bo auto sprzedał 30 minut przed zdarzeniem. Okazało się jednak, że rzekomy nabywca BMW nie żyje od 2009 roku.
Do wypadku doszło w listopadzie 2013 roku. 60-letnia kobieta w towarzystwie swojej rodziny przechodziła przez ul. Sudecką w Jeleniej Górze. W pewnym momencie została potrącona przez samochód, który jechał od strony Jeleniej Góry do Karpacza. Pierwszą informację na temat wypadku otrzymaliśmy na Kontakt 24. Kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Po 9 dniach zgłosił się do prokuratury. Tłumaczenia 22-letniego Dawida Sz. wprawiły śledczych w osłupienie.
Sprzedał auto nieboszczykowi?
- Mężczyzna wyjaśniał, że BMW, które potrąciło kobietę sprzedał pół godziny przed zdarzeniem. Jednak z naszych ustaleń wynika, że osoba, która widnieje w umowie jako nabywca, zmarła w 2009 roku – wyjaśnia Violetta Niziołek z prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze. Pechowy samochód zaginął. Jednak śledczy ustalili, że w grudniu auto miało zostać ponownie sprzedane. – Mieszkaniec Mysłakowic, który miał kupić ten samochód, stwierdził, że takiej transakcji nigdy nie było – dodaje Niziołek.
10 zarzutów i 12 lat więzienia?
Prokuratorzy w sprzedaż samochodu nie wierzą i są przekonani o winie Dawida Sz. – Przesłuchaliśmy świadków, mamy zapis z monitoringu, mamy dwie umowy. Dowody, którymi dysponujemy jednoznacznie wskazują na winę mężczyzny – twierdzi Niziołek. I zarzuca mu nie tylko spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ale też ucieczkę z miejsca zdarzenia i m.in. złamanie sądowego zakazu jazdy samochodem. W sumie mężczyźnie postawiono 10 zarzutów. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Do wypadku doszło na ul. Sudeckiej w Jeleniej Górze:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | craitza