To było zdarzenie losowe - tak prokuratura uzasadnia umorzenie śledztwa w sprawie kolizji prezydenckiej limuzyny. Śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa ani zaniedbań osób odpowiedzialnych za stan techniczny samochodu.
W marcu 2016 roku prezydent Andrzej Duda limuzyną wracał z wizyty w Karpaczu. W trakcie przejazdu kolumny samochodów w aucie, którym podróżowała głowa państwa doszło do pęknięcia opony tylnego koła.
Sam prezydent zdarzenie relacjonował w rozmowie z "Faktami" TVN: - Wpadliśmy w poślizg, ale bardzo przytomnie i super fachowo zachował się kierowca z Biura Ochrony Rządu. Oficer zdołał opanować to auto i nie uderzyliśmy ani w bariery, ani w samochody jadące na pasie obok.
Ponad roczne śledztwo
W kolizji nikt nie ucierpiał. Wszczęto jednak śledztwo, które miało wyjaśnić jak doszło do zdarzenia. Prokuratorzy z Opola sprawdzali, czy nie doszło do nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Wyjaśniali także to, czy to co stało się z prezydencką limuzyną nie było wynikiem zaniedbań obowiązków ze strony osób odpowiedzialnych za stan techniczny samochodu. I sprawdzali, czy nie doszło do zaniedbań ze strony funkcjonariuszy BOR. Śledztwo było kilkukrotnie przedłużane. Zlecano kolejne ekspertyzy i przesłuchiwano kolejnych świadków. W sprawie nikt nie usłyszał zarzutów. I jak się okazuje nie usłyszy.
"Zdarzenie miało charakter losowy"
Teraz okazuje się, że dalszego ciągu nie będzie. - Śledztwo zostało umorzone. W jego wyniku ustalono, iż do zdarzenia doszło wskutek przedziurawienia opony tylnego, prawego koła w pojeździe służbowym BOR, co doprowadziło do utraty przez pojazd stateczności kierunkowej. Zdarzenie to miało charakter losowy - informuje Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
I dodaje: w wyniku przedziurawienia doszło do gwałtownego spadku ciśnienia w oponie, a następnie do jej rozpadu. Jak podaje prokuratura przyczyną gwałtownego przebiegu rozpadu opony było to, że do uszkodzenia doszło przy znacznej prędkości. Jakiej? Tego śledczy nie wyjaśniają. - Wpływ na szybkość procesu rozpadu opony miał również wiek i stopień zużycia opony. Nie można też wykluczyć, że tak szybki rozpad był konsekwencją wady powstałej na etapie produkcji - opisuje Bar.
Opona "nie miała więcej jak sześć lat"
Jak dowodzą śledczy od momentu uszkodzenia opony do momentu jej rozpadu minęło zbyt mało czasu, by kierowca mógł na przykład zmniejszyć prędkość do takiej, by zapanować nad samochodem. - Wykluczono, aby stan techniczny samochodu, a w szczególności, aby stan zużycia opony był przyczyną jej przedziurawienia - podkreśla prokurator. W dniu kolizji opony w prezydenckiej limuzynie "nie miały więcej jak sześć lat, a ich przebieg nie przekraczał 20 tysięcy kilometrów". Co z bieżnikiem? "Wysokość - co do zasady - nie była niższa niż 3,5 mm".
Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne.
Do zdarzenia doszło na opolskim odcinku autostrady A4:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: | Pomoc Drogowa Autostrada