Sędzia z Nysy (woj. opolskie) miał nakłaniać kobietę, której sprawę prowadził, do składania fałszywych zeznań. Tłumaczył, co powinna mówić, a co lepiej przemilczeć.
Sprawa "pomocnego" sędziego wyszła na jaw kilka tygodni temu, gdy do dziennikarzy Radia Nysa zgłosiła się zaniepokojona kobieta, która przed sądem walczy o alimenty. Jej zdziwienie wzbudziło zachowanie sędziego prowadzącego sprawę. Z relacji wynikało, że mężczyzna obiecał jej pomoc.
"Nie może pani nikomu powiedzieć"
Radiowcy długo się nie zastanawiali. - Stwierdziliśmy, że może dojść do popełnienia przestępstwa. Pani dostała od nas urządzenie nagrywające i miała rejestrować kolejne spotkania - opowiada Patryjca Leśkiewicz z Radia Nysa.
Spotkań było kilka. Sędzia wyznaczał je m.in. w swoim gabinecie i w jednej z altanek na terenie Nysy. Za każdym razem miał ostrzegać kobietę, że ma milczeć. - Pytał m.in. o to, czy umie trzymać język za zębami - relacjonuje Leśkiewicz.
- Nie może pani nikomu nic powiedzieć. Inaczej zostanę wyłączony i szkoda, bo będzie ktoś inny prowadził sprawę. Jak wszystko nabierze oddźwięku to niech pani nawet do mnie nie przychodzi - słychać na nagraniach słowa sędziego.
Z nagrań wynika też, że radził, jakie wnioski dowodowe ma składać, jakie inne sprawy może wszcząć, żeby uzyskać korzystny dla siebie wyrok, co powinna mówić. Podpowiedział, by co roku składała wniosek o podwyżkę alimentów. Zapewniał też, że jeśli do sądu wpłyną pisma od strony przeciwnej, to on przedstawi je kobiecie.
Odpowie przed rzecznikiem dyscyplinarnym
Motywacje sędziego są na razie nieznane. Nieoficjalnie mówi się, że kobieta mogła spodobać się starszemu mężczyźnie. Z nagrań wynika, że chciał zbliżyć się do niej. Proponował przejście na "ty", a na jednym z nagrań słychać, jak kobieta mówi "pan mnie dotyka, objął". Na co ten odpowiada "to nie jest tak, że chcę panią podotykać, ale chcę mieć zaufanie".
Wszystkie nagrania radio przekazało prezesowi sądu rejonowego w Nysie. Ten zawiadomił prokuraturę, a później zawiesił swojego podwładnego w orzekaniu.
- Prezes sądu rejonowego w Nysie zarządził natychmiastowe odsunięcie sędziego Romana Bogdanowicza od czynności i zawiadomił o tym sąd dyscyplinarny - poinformowała Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu okręgowego.
Jak informuje PAP, sąd podał jego personalia, motywując, że jest on osobą publiczną, a nie ma postawionych zarzutów.
Na razie mężczyzna zawieszony jest na 30 dni, właśnie w tym czasie sprawę ma rozpatrzyć sąd dyscyplinarny. Wiadomo, że w rozmowie ze swoim zwierzchnikiem, stwierdził iż "nie ma sobie nic do zarzucenia, a nagrań nie zna".
Na razie nie wiadomo też, która prokuratura zbada sprawę. Zawiadomienie trafiło najpierw do śledczych z Nysy, ci jednak sprawą zajmować się nie chcą, bo na co dzień współpracują z sędzią.
Do wydarzeń doszło w Nysie:
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Wudniak