Blisko 30 nowych drzew, w ciągu trzech dni i trzech nocy, zasadziła grupa "Ekologicznych Rebeliantów" z Wrocławia. Powód? Chcą w ten sposób ratować zieleń miejską. - To nasza odpowiedź na decyzje urzędników o masowej wycince drzew - tłumaczą i zapowiadają kolejne akcje.
Jedni stoją na czatach. Drudzy, zamaskowani kopią dół i sadzą drzewa. W ten sposób kilkanaście osób działa w stolicy Dolnego Śląska na rzecz ochrony zieleni miejskiej.
- Zasadziliśmy już drzewa w ścisłym centrum, na Gaju i na Nadodrzu. Ale nie chcemy zdradzić ich dokładnej lokalizacji, bo jesteśmy pewni, że magistrat je wytnie. Minęło już kilka dni i drzewa mają się dobrze. Mamy nadzieję, że przetrwają, a my będziemy mogli kontynuować swoją działalność - wyjaśniają członkowie grupy "Ekorebeliantów" i zastrzegają, że chcą zachować pełną anonimowość.
Zielona partyzantka
Swoje działania prowadzą głównie nocą. Do tej pory zasadzili blisko 30 drzew. Jak zapewniają miejsca i rodzaje roślin nie są przypadkowe.
- W naszym zespole jest leśnik, który po prostu zna się na tym. Dzięki temu wiemy na jakim podłożu sosna czy brzoza będzie miała najlepsze warunki by przetrwać i rosnąć jak najdłużej - tłumaczy jeden z "zielonych partyzantów". Nie ukrywa, że ich działania są nielegalne.
- Nie jesteśmy ekologami, ani specjalistami. Dbamy tylko o to, co jest najważniejsze. Pielęgnujemy naturalne bogactwo tego miasta. Drzewa są we Wrocławiu notorycznie wycinane, a nie sadzi się nowych - dodaje.
Obiekt artystycznych zainteresowań
Akcji "Ekorebeliantów" przyglądali się także wrocławscy artyści. Pomysł i projekt na tyle się im spodobał, że postanowili ich nagrać.
- Organizujemy również specjalną wystawę w ramach projektu MiastoMoovie. Pokażemy na niej w jaki sposób mieszkańcy walczą o miejską zieleń - wyjaśnia Helena Mieszkowska, która razem z Michałem Grzegorzkiem śledziła działania grupy.
Efekty pracy artystów będzie można zobaczyć w Studio BWA we Wrocław.
Masowa wycinka decyzją urzędników?
Działania "Ekorebeliantów" to pokłosie decyzji urzędników o wycince kilkuset drzew m.in. z bulwaru Dunikowskiego. Jak tłumaczyli w listopadzie 2013 roku przedstawiciele miasta drzewa musiały zniknąć w związku z przebudową Wrocławskiego Węzła Wodnego.
Tymczasem, jak wyliczają mieszkańcy sprzeciwiający się wycince, przez ostatnie kilka lat z miasta zniknęły drzewa w najbardziej reprezentacyjnych miejscach - na Ostrowie Tumskim, przy moście Trzebnickim i przy bulwarze Dunikowskiego. Według szacunków magistratu - kilka tysięcy drzew. Według protestujących - nawet 30 tysięcy, co jest odpowiada 100 hektarom lasów. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Autor: balu/kv / Źródło: TVN 24 Wrocław