Mieszkanka Pustkowa Żurawskiego (Dolnośląskie) znalazła na śmietniku czerwony, sportowy worek, a w nim ledwo żywe kocięta. Z czwórki przeżyły trzy.
Wrocławska Ekostraż interweniowała w niewielkiej wsi kilkadziesiąt kilometrów na południe od stolicy Dolnego Śląska. Na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która uratowała kocięta od niechybnej śmierci.
- Pani usłyszała piski i miauczenie dobiegające z czerwonego worka, który leżał na krześle, na śmietniku, razem z innymi gabarytami. Środek był wyściełany koszulkami, a wśród nich cztery kociaki. Jeden już nie żył. Pozostałe trzy wzięła do domu, aby je ogrzać. Były skrajnie wychłodzone i osłabione - mówi Dominika Weber z Ekostraży.
Trzy kotki przeżyły
Pani Dominika wzięły maluchy ze sobą. Tymczasowo przebywają u niej w domu. Dostają antybiotyki, krople do oczu. Są karmione z butelki. Dwa radzą sobie całkiem nieźle. Najmniejszy z nich odczuł skutki tego, co przeszedł. Ma trudności z oddychaniem.
Potrzeba co najmniej kilku tygodni, a może nawet kilku miesięcy, aby zwierzęta nabrały sił. Potem trafią do adopcji.
- Będziemy próbować namierzyć osobę odpowiedzialną za ten czyn, ale z doświadczenia wiem, że będzie trudno - przyznaje Weber.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Ekostraż