Na swoim profilu facebookowym dr Krzysztof Klementowski nazwał czarnoskórą kobietę "małpką", deklarował udział w zbiórce "na karabin na ciapatych", a miasto zamieszkane przez muzułmanów proponował otoczyć drutem kolczastym. Psychiatra przed sądem tłumaczył, że to tylko żarty. Sąd miał inne poczucie humoru i skazał go na osiem miesięcy prac społecznych.
Prokuratura Wrocław Stare Miasto oskarżyła doktora Klementowskiego (zgodził się na publikowanie pełnego nazwiska) o znieważanie z powodu przynależności rasowej oraz o to, że w komentarzach nawoływał do stosowania przemocy wobec ludzi w związku z ich przynależnością rasową.
Akt oskarżenia dotyczy trzech wpisów psychiatry. Na swoim facebookowym profilu opublikował w 2017 roku zdjęcie czarnoskórej dziewczyny siedzącej w samochodzie, które opatrzył komentarzem: "A małpka na siedzeniu pasażera zbulwersowana, że ktoś im zdjęcie robi".
W 2016 roku z kolei udostępnił link do artykułu zatytułowanego: "W gdańskim sklepie zbierają pieniądze na karabin na ciapatych", który skomentował: "wrzuciłbym nawet pięć dych", a także zamieścił link do artykułu "Brytyjskie miasto w rękach muzułmanów. Białych w Blackburn już prawie nie ma" z komentarzem: "z drugiej strony potem wystarczy takie miasto otoczyć drutem kolczastym, w równych odstępach wieżyczki strażnicze".
To tylko żarty
W środę 16 stycznia kierownik oddziału psychiatrycznego Milickiego Centrum Medycznego stanął przed sądem. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Przyznał, że wpisy były jego autorstwa, ale, jak mówił, "nie ma poczucia, że popełnił przestępstwo". Twierdził m.in., że zamieszczone przez niego wpisy miały charakter żartobliwy, a określenie "małpka" jest "pobłażliwym określeniem głupoty".
- W tym przypadku odniosłem się do inteligencji osoby, która odjechała ze stacji benzynowej, odrywając wąż od dystrybutora i ciągnąc go za sobą. Sformułowanie nie było związane z kolorem skóry tej osoby - mówił przed sądem. Dodał, że zwraca się tak też do żony, gdy "chce zwrócić jej uwagę, że zrobiła coś bezmyślnego".
Lekarz twierdził też, że komentując artykuł prasowy, "nie nawoływał do jakiejkolwiek przemocy". - Był to żartobliwy komentarz do żartu. Trudno oczekiwać, że pracownik sklepu w Gdańsku naprawdę zbierał na broń palną, a ja, pisząc mój komentarz, rzeczywiście chciałem się dorzucić do tej zbiórki" - twierdził oskarżony.
Odnosząc się do trzeciego wpisu, twierdził m.in., że "ogrodzenie z drutu kolczastego jest stosowane powszechnie w różnych miejscach świata jako płot graniczny".
- Mój wpis był komentarzem do artykułu, który opisywał społeczność kierującą się radykalną odmianą islamu, m.in. drastycznie ograniczającą prawa kobiet. W tym przypadku ogrodzenie miało chronić ludzi mieszkających na zewnątrz, a nie stanowić przemoc wobec mieszkańców tego konkretnego miasta - mówił lekarz.
Taktyka procesowa
Świadkiem w sprawie był prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Konrad Dulkowski, który wcześniej złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Oskarżony wielokrotnie na swoim profilu umieszczał wpisy o charakterze rasistowskim. (…) Okazywał też poparcie dla działalności Jacka Międlara, deklarując, że uczestniczy w zgromadzeniach publicznych organizowanych przez niego, co również wskazuje na kontekst wypowiedzi doktora - mówił Dulkowski.
Prezes OMZRiK już po rozprawie stwierdził, że deklaracje oskarżonego o żartach są tylko taktyką procesową, pomysłem na uniknięcie odpowiedzialności karnej.
- Możemy powiedzieć, że cokolwiek, co wyszło z naszych ust, to jest tylko żart, a tak naprawdę miałem co innego na myśli. Pan doktor jest niewątpliwie osobą inteligentną. Ma szeroką wiedzę z zakresu psychologii człowieka. Dobrze zdaje sobie sprawę moim zdaniem, z tego, w jaki sposób takie żarty działają na innych ludzi - tłumaczył Dulkowski.
"Skończyć z tym"
Prokurator w mowie końcowej przytaczała podobne argumenty, świadczące według niej o winie lekarza. Że jako osoba wykształcona, kierownik oddziału psychiatrii w szpitalu, powinna zdawać sobie sprawę z treści, jakie wypowiada w przestrzeni publicznej.
- Internet daje poczucie bezkarności, bezrefleksyjności tego, co się tam wypisuje. I wydaje mi się, że powinno się z tym skończyć. To przyzwolenie, które się wytworzyło w ostatnim czasie w prasie, w mediach na wypowiadanie tego typu nienawistnych, rasistowskich i ksenofobicznych haseł, powoduje, że społeczeństwo myśli, że tak można robić. A to może prowadzić do tragedii - mówiła prokurator Justyna Trzcińska.
Oskarżyciel domagał się dla mężczyzny ośmiu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych, w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Obrona wnosiła o uniewinnienie.
Winny
We wtorek zapadł wyrok. Sąd uznał Klementowskiego winnym zarzucanych mu czynów i wymierzył mu dokładnie taką karę, o jaką wnioskował prokurator - osiem miesięcy prac społecznych, po 30 godzin miesięcznie.
Według sądu wszystkie trzy wpisy stanowiące kanwę aktu oskarżenia miały charakter rasistowski. Sędzia kolejno punktowała tłumaczenia lekarza z poprzedniej rozprawy, twierdząc, że są one jedynie przyjętą linią obrony.
- Można zadać pytania, czy gdyby biała kobieta wyglądała przez okno samochodu, też nazwałby ją "małpką"? Spodziewać się należy, że nie, a za taką odpowiedzią przemawia umieszczenie przez niego linku w internecie do artykułu pod tytułem "Algorytmy Google'a nie odróżniały murzynów od goryli", gdzie zamieszczone były zdjęcia twarzy czarnoskórego mężczyzny i goryla - mówiła sędzia.
Odnosząc się do wpisu dotyczącego zbiórki "na karabin na ciapatych", sędzia stwierdziła, że mimo iż środki tak naprawdę nie były zbierane, to przestępstwo zostało popełnione już z chwilą zamieszczenia wpisu przez lekarza.
- Podobnie należy ocenić czyn trzeci. Nawet bowiem, jeśli Krzysztofa Klementowskiego oburzało zachowanie pewnej społeczności, to nie miał prawa do wypowiedzi, jaką uczynił. Otoczenie grupy ludzi drutem kolczastym i rozstawienie budek strażniczych jest jednoznaczne i również ten czyn stanowi nawoływanie do popełnienia przestępstwa stosowania przemocy wobec grupy osób z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej lub wyznaniowej - uzasadniała sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny.
Autor: ib / Źródło: PAP/TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław