- Nie chodziło tylko o to, żeby dobiec do końca. Chciałem dobiec, a na koniec usłyszeć „tak” - mówi Adrian, który zaraz po dobiegnięciu do mety maratonu oświadczył się swojej dziewczynie. Uklęknął, a ona się zgodziła.
Wystartowali jako dziewczyna i chłopak, a na mecie byli już narzeczeństwem. Marta, która w niedzielę stała się przyszłą panną młodą, biega od dawna. Adrian jest kulturystą i chciał udowodnić, że można to połączyć z bieganiem. Udowodnił też, jak bardzo kocha swoją dziewczynę.
To był ich pierwszy wspólny start na tak długim dystansie. Marta była szybsza i czekała na Adriana na mecie. Przybiegł pół godziny później. Z pierścionkiem zaręczynowym.
400 metrów przed metą podali mu pierścionek
- Nie biegłem z nim przez cały czas. Znajomi podali mi go czterysta metrów przed metą. Chciałem, żeby zaręczyny były oryginalne – mówi Adrian.
Zaraz po tym, jak przebiegł metę, uklęknął przed Martą i się oświadczył. Na „tak” nie musiał długo czekać. Dziewczyna przyjęła oświadczyny na oczach kibiców i innych maratończyków. Ślub odbędzie się w ciągu roku.
– To na pewno nie jest nasz ostatni maraton – zapewnia Adrian.
Autor: mn, ansa/roody/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | Maciej Cepin