Kiedy strażacy z OSP Kaczorów chcieli z honorami pożegnać swojego zmarłego kolegę, usłyszeli od miejscowego proboszcza, że msza pogrzebowa się nie rozpocznie, dopóki ubrani na galowo druhowie nie opuszczą kościoła. Spór eskalował do tego stopnia, że po raz pierwszy od czasu powstania OSP, strażacy nie będą w Wielki Piątek pełnić warty przy grobie Pańskim. Sprawa dotarła nawet do biskupa, który namawia do ugody. Wygląda jednak na to, że czara goryczy się przelała i o zgodę będzie trudno.
Na imię miał Bonifacy, ale wszyscy wołali na niego Boniek. Lubili go we wsi. Pamiętali jak przez lata gasił pożary. Był dobrym strażakiem - mówili. Ostatnie lata w życiu Bońka to jednak zmaganie się nie z ogniem, a z własnymi słabościami. Popadł w nałóg alkoholowy. Mieszkał u gospodarza, który go przygarnął, kiedy został na lodzie. W zamian pomagał mu w drobnych pracach. Zmarł w połowie marca. Nagle. Miał 62 lata.
Strażackim obyczajem, druhowie z OSP chcieli oddać honory swojemu koledze. Planowali ubrać się w mundury, na galowo, złożyć wieniec na grobie, odpalić syreny na ostatnie pożegnanie. Inne plany na ten pogrzeb miał jednak miejscowy proboszcz.
"Chciał pokazać władzę"
- Usłyszeliśmy wiadomość, że ksiądz sobie nie życzy strażaków na pogrzebie. Kolega zadzwonił do księdza i go zapytał czy to prawda. Usłyszał, że tak. Ale my nie chcieliśmy się poddać. Poszliśmy na pogrzeb, stanęliśmy w ławkach. Wtedy ksiądz podszedł do naczelnika, wezwał go do zakrystii i tam powiedział, że nie chce widzieć strażaków w mundurach na mszy - mówi Piotr Kryński z OSP Kaczorów.
Doszło do ostrej wymiany zdań. Strażacy - co zrozumiałe - upierali się przy swoim. Chcieli godnie pochować druha. W kłótni z księdzem naczelnika OSP wspierała Edyta Zachwiej, bliska zmarłego.
- Podczas pogrzebu weszłam do zakrystii i usłyszałam jak ksiądz mówi, że strażacy mają wyjść z kościoła, bo on mszy nie zacznie. Oni przyszli w pięknych mundurach, z wieńcem. To był piękny gest z ich strony. Powiedziałam, że nikt nie wyjdzie z kościoła, bo każdy ma prawo tam przyjść. Wtedy ksiądz powiedział, że nie znam prawa kanonicznego, obraził mnie. Powiedział, że nie będzie się zniżał do mojego poziomu, śmiał się ironicznie - relacjonuje mieszkanka Kaczorowa.
- Chciał pokazać swoją władzę, że jest kimś, że on tu rządzi. Że ludzie muszą mu się podporządkować. To nie jest człowiek, który powinien być księdzem - dodaje pani Edyta.
Przerwana tradycja
Ostatecznie po ostrych negocjacjach pogrzeb się odbył. W bardzo nieprzyjemnej atmosferze, bo proboszcz zastrzegł sobie, że w takim wypadku strażacy nie mają wstępu do kościoła i nie będą pełnić warty przy grobie pańskim w trakcie świąt wielkanocnych, a w Boże Ciało nie będą nieść baldachimu i pomagać przy niesieniu monstrancji. Mieszkańcy Kaczorowa przyznają, że takiej sytuacji jeszcze u nich nie było.
- Odkąd sięgam pamięcią, strażacy zawsze byli przy grobie - wspomina Andrzej Chudzikiewicz, sołtys Kaczorowa.
- Od małego byłem w OSP. Potem przez 20 lat pełniłem funkcję naczelnika i nigdy nie było problemów ze staniem przy grobie. Poprzedni ksiądz nawet do tego zachęcał. Ten zabrania wchodzić w mundurze do kościoła. To jest ujma - dodaje Marek Tomasikiewicz, były druh OSP Kaczorów.
- Będzie nam przykro. To była nasza tradycja, każdy się szykował na te święta, szykowaliśmy mundury, każdy je czyścił. Toporki były czyszczone w remizie, żeby dobrze wyglądać i godnie reprezentować straż pożarną. (...) Ludzie sami mówili, że z miast dużych, gdzie nie ma tej tradycji, przyjeżdżali do nas zobaczyć, jak my, strażacy stoimy przy bożym grobie i godnie reprezentujemy straż - twierdzi druh Piotr Kryński.
Konflikt wieloletni
Skąd w ogóle cały ten spór? Jak domniemuje sołtys, ksiądz ma jakiś uraz do osób uzależnionych od alkoholu, stąd jego niechęć do oddawania honorów zmarłemu. Jak zaznacza Chudzikiewicz, niezależnie od problemów z jakimi borykał się zmarły, każdemu należy się szacunek i godny pochówek.
Sołtys Kaczorowa zwraca uwagę, że to nie pierwszy raz, kiedy ksiądz wchodzi w konflikt z mieszkańcami. Właściwie to spór trwa już od siedmiu lat, od pierwszego roku urzędowania proboszcza.
Spróbują się pogodzić?
W piątek nasza reporterka pojechała do Kaczorowa, aby dać proboszczowi szansę odpowiedzi na te wszystkie zarzuty lokalnej społeczności. Próba kontaktu spełzła na niczym. Ksiądz przez domofon powiedział tylko, że on się wypowiadać nie będzie i żeby kontaktować się w tej sprawie z kurią.
Jak się okazało, proboszcz już rozmawiał z biskupem świdnickim, któremu podlega. Jak informuje rzecznik kurii, przekazał on, że nie tyle zabronił wejścia do kościoła, co bardziej chodziło o przebywanie tam w mundurze. Kościół twierdzi, że strażacy mogli źle odczytać intencje proboszcza.
- Ksiądz biskup polecił księdzu proboszczowi, aby skontaktował się z prezesem ochotniczej straży pożarnej z prośbą, by tę sprawę jak najbardziej wyjaśnić, żeby wszystkie te nabrzmiałe nieporozumienia były jak najbardziej pozytywnie rozwiązane - mówi ks. Daniel Marcinkiewicz, rzecznik świdnickiej kurii, który wyraża nadzieję, że warta jednak stanie przy grobie.
Kaczorów leży w powiecie jaworskim:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/OSP Kaczorów