Na Sri Lance zbierał herbatę i karmił słonie w sierocińcu. Pilotował też samolot, podziwiał Kilimandżaro, wypoczywał na Malediwach, był w Gambii i Senegalu - to tylko niektóre z przygód, jakie ma za sobą Pocker, psia maskotka, która ma promować zwierzęce adopcje. W ciągu niemal trzech lat niepozorny piesek pokonał 300 tys. kilometrów, odwiedził każdy kontynent i zwiedził ponad 30 krajów. - Wszędzie tam, gdzie jest ma uświadamiać, że zwierząt nie powinno się kupować - mówi pomysłodawczyni akcji.
Kasia Pisarska Pockera wymyśliła prawie trzy lata temu. - Pomysł wziął się stąd, że chciałam promować zwierzęce adopcje. Potrzebowałam do tego rzecznika prasowego i uznałam, że najlepszym będzie nieduża i niekłopotliwa maskotka - wyjaśnia Pisarska. Pluszowego pieska można "wypożyczyć" i ruszyć z nim na podbój świata. Są jednak pewne zasady. - Najważniejszą z nich jest to, że każda osoba, która się nim tymczasowo opiekuje musi powiedzieć minimum jednej osobie dziennie, że zwierzęta się adoptuje, a nie kupuje. Na dowód podróży trzeba zrobić zdjęcie - mówi pomysłodawczyni Pockera.
Walizka nie dla psa
Facebookowy profil akcji jest pełen fotograficznych wspomnień z podróży. Są tu zdjęcia z samolotowych lotów, Francji, Portugalii, Islandii, czy Nepalu. Bo właśnie tam ostatnio gościł Pocker. Do Azji pojechał w towarzystwie pani Magdy i jej rodziny. Dlaczego?
- Bo jestem za prawami zwierząt, ale uznałam też, że to będzie miało walor edukacyjny dla moich dzieci. Dziewczynki o Pocekrze przeczytały już rok temu i od tamtej pory wiedziałam, że zabierzemy go ze sobą w podróż - wyjaśnia Magda Szymańska z wrocławskiej fundacji Go'n'Act.
Jak przyznaje, w ciągu dwóch tygodni, Pockera zabierali ze sobą wszędzie. Bo to jedna z zasad. Maskotkę trzeba traktować jak własnego psa. - On nie podróżuje w walizce, bo do walizki nie pakujemy żywych zwierząt. Nie przesyłamy go też ani pocztą, ani kurierem, bo nikt o zdrowych zmysłach zwierzęcia tak nie potraktuje - podkreśla Pisarska.
Dookoła świata, ale można też bliżej
Akcja ruszyła 16 października 2013 roku. W tym czasie Pocker pokonał 300 tys. kilometrów, odwiedził wszystkie kontynenty i zwiedził ponad 30 państw.
- On właściwie się nie zatrzymuje, cały czas jest w ruchu. Odzywają się do mnie ludzie, którzy chcą go zabrać na chwilę, albo na dłużej. Zwiedza Polskę i świat - mówi opiekunka Pockera. I wylicza, gdzie był jej podopieczny: w sierocińcu dla słoni na Sri Lance, w miejscu gdzie kręcono film "Piraci z Karaibów", w Tanzanii, w Gambii i Senegalu, na Malediwach, we Włoszech, w Maroku, a trzy miesiące spędził w Brazylii. Ale odwiedza też m.in. polskie szpitale i małych pacjentów.
Obecnie Pocker przebywa na Dolnym Śląsku. Pod opieką Fundacji Pomocy Zwierzętom MATUZALKI. - Mamy nadzieję, że pomoże nam w promowaniu adopcji zwierząt. Chcemy zaangażować go także do tego, by nagłośnić problem psich seniorów, które trafiają do nas i nikt się nimi nie interesuje - tłumaczy Miron Chmielewski, prezes fundacji MATUZALKI.
Pocker zachęca do adopcji
- Celem akcji nie jest to, by ludzie ruszyli szturmem do schronisk. Chodzi o to, by uświadomić, że jeśli ktoś będzie kiedykolwiek myślał o powiększeniu rodziny o zwierzęta to w pierwszej kolejności powinien sprawdzić jakie są do adopcji z pobliskich schronisk, czy domów tymczasowych - podkreśla Pisarska. I dodaje, że magia Pockera już działa. Ostatnio otrzymała wiadomość od kobiety, która przygarnęła psa z Albanii. Zachęcił ją do tego Pocker.
Pocker przebywa na Dolnym Śląsku:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Pocker-The Polish DOGtrotter