Niedaleko Grodźca Małego (woj. dolnośląskie) ford wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Samochód stanął w płomieniach. Strażacy uwijali się jak mogli, ale spłonął niemal doszczętnie. Okazało się, że 26-letni kierowca pojazdu miał w organizmie około 1,5 promila alkoholu.
Do zdarzenia doszło około godziny 2 w nocy ze środy na czwartek na drodze wojewódzkiej nr 319. Policja otrzymała zgłoszenie o płonącym samochodzie, który uderzył w drzewo.
- Kiedy patrol przyjechał na miejsce, 26-letni mężczyzna stał obok samochodu. Ze środka wyszedł o własnych siłach. Nie doznał poważniejszych obrażeń. Do szpitala trafił z ogólnymi potłuczeniami, a po badaniach został zwolniony do domu. Wcześniej funkcjonariusze przebadali go pod kątem alkoholu. Kierowca miał w organizmie około 1,5 promila - mówi Łukasz Szuwikowski z głogowskiej policji.
Policjanci ustalili również, że 26-latek nie zachował na drodze należytej ostrożności.
Pozostał wrak
Strażacymusieli ugasić płonący samochód.
- Był całkowicie objęty pożarem, dlatego w gaszeniu takiego pożaru piana gaśnicza jest skuteczniejsza niż woda, lepiej dociera do głębszych warstw komory silnika - tłumaczy Mirosław Durka, rzecznik głogowskiej straży pożarnej.
Po wytrzeźwieniu kierowca miał zgłosić się na policję.
Do zdarzenia doszło w okolicach Grodźca Małego:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: PawlaNEWS