Maleńki warchlak Tadzik tak bardzo lubi pieszczoty, że drapanie po grzbiecie rozkładało go na łopatki. - Mąż głaskał go tak, że Tadzik kładł się na podłodze i wpadał w ekstazę - śmieje się jego wrocławska opiekunka. Dzik znajduje się w azylu dla dzikich zwierząt. Rośnie i wciąż dokazuje.
Maleńki TadziK został znaleziony pod Wrocławiem na początku roku. Trafił pod opiekę stowarzyszenia Ekostraż, a stamtąd pod skrzydła wolontariuszki - pani Małgorzaty. Tu warchlak chory na zapaleniem płuc otrzymał troskliwą opiekę. Był karmiony butelką, dokazywał ze zwierzętami na co dzień mieszkającymi w domu pani Małgorzaty i rozkoszował się pieszczotami.
"Czary-mary na dziku"
Te lubił tak bardzo, że gdy mąż pani Małgorzaty zaczynał głaskać Tadzika, zwierzak natychmiast kładł się na bok i wystawiał do głaskania i drapania, głównie pod szyją i po brzuchu. Tymczasowa opiekunka dzika nagrała jedną z takich scen. Na filmie widać "Czary-mary na dziku Tadziku" i radość odmalowującą się na jego ryjku. - Mąż łapał Tadzika w taki sposób, że za każdym razem reagował podobnie. Kładł się na podłodze i wpadał w ekstazę - opowiada pani Małgorzata.
Dzik przez dwa tygodnie mieszkał we Wrocławiu. Przyjmował antybiotyki. W międzyczasie swoimi zdjęciami, za pośrednictwem pani Małgorzaty, wspomógł Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Gdy wyzdrowiał, został przewieziony do azylu dla dzikich zwierząt. Jego była opiekunka jest w kontakcie z tymi obecnymi. Okazuje się, że warchlak wciąż mieszka w domu, ma się dobrze. Przesypia też całe noce. Już wkrótce ma dołączyć do niego rówieśnik.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Za Moimi Drzwiami