37-latek zgłosił się na szpitalny oddział ratunkowy w Brzegu (woj. opolskie) z silnym bólem w klatce piersiowej. Wykonano mu jedno badanie, kolejnego nie mógł się doczekać. W końcu okazało się, że przeszedł zawał serca. Po kilkunastu godzinach został przewieziony do szpitala specjalistycznego. Lekarz, który na oddziale ratunkowym zajmował się pacjentem został zwolniony.
Niedziela. Około godziny 14 pan Paweł zgłasza się na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Brzegu. Wszystko dlatego, że dokuczał mu silny ból w okolicach klatki piersiowej. - Czułem się bardzo źle, zwijałem się z bólu. Już wcześniej miałem zawał i wiedziałem, jak wtedy zachowuje się organizm - mówi mężczyzna.
Wyniki dobre, ale samopoczucie coraz gorsze
Pacjent został przyjęty. Przeprowadzono mu pierwsze badanie diagnostyczne.
- Badanie wykonane około godziny 16 wskazywało na dobry stan zdrowia pacjenta - informuje Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. Choć rezultat badań nie budził niepokoju medyków, to pacjent czuł się coraz gorzej. Ból w klatce piersiowej nasilał się.
- Czułem się okropnie. Dwa razy podawano mi środki przeciwbólowe, ale to nie pomagało. Odstawiono mnie na bok i do północy zwijałem się z bólu. W tym czasie mówiono mi, że udaję, że może to nerwobóle - relacjonuje mężczyzna. I dodaje: powtórne badania wykonano dopiero po kilku godzinach.
Drugie badanie po kilku godzinach
Jak twierdzi pan Paweł badanie wykonano dopiero po jednej z kolejnych interwencji jego znajomej. - Około godziny 23 przeprowadzono badanie, które wykazało pogorszenie się stanu zdrowia pacjenta. W momencie, gdy stwierdzono, że wyniki są negatywne mężczyznę przetransportowano na kardiologię do Opola - przyznaje dyrektor placówki.
- Badanie wykazało, że przeszedłem zawał, ale mimo tego nie było decyzji o transporcie do innej placówki. Nie było karetki, a lekarz prowadzący stwierdził, że nie wie co ma zrobić - mówi pan Paweł. I jak twierdzi nie został przetransportowany "w momencie, gdy stwierdzono, że wyniki są negatywne", a dopiero kilka godzin później.
"Przeżyłem horror"
W końcu ambulansem został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. Na tamtejszy SOR trafił o 4 nad ranem. O godzinie 4.24 został przekazany na oddział kardiologiczny.
- W szpitalu w Brzegu przeżyłem horror. Przez kilkanaście godzin zwijałem się z bólu. Byłem oszołomiony. Mówiłem, że najpewniej mam zawał, a nikt z tym nic nie robił - opowiada 37-latek. Sprawy nie zamierza odpuścić. - Taki lekarz nie nadaje się nawet do udzielania pomocy zwierzętom. Najpewniej będę skarżył się i na zachowanie lekarza, i na działanie placówki - przyznaje. Jednak jak zaznacza najpierw musi wrócić do zdrowia. - Mam spore powikłanie. Nie czuję się zbyt dobrze, a lekarze nie wiedzą, kiedy będę mógł opuścić szpital - relacjonuje pan Paweł. Na razie objęty jest intensywną opieką kardiologiczną.
Lekarz zwolniony
Dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego podkreśła, że Szpitalny Oddział Ratunkowy nie załatwia sprawy w pięć, czy w dziesięć minut. - Czasem to nawet kilkunastogodzinny pobyt. To, czy pacjent czekał zbyt długo, to sprawa dyskusyjna. Zależy, jak kto to interpretuje. Teraz przeprowadzamy audyt wewnętrzny, żeby sprawdzić jakie ewentualne błędy zostały popełnione - informuje Krzysztof Konik. Jednak lekarza, który zajmował się panem Pawłem zwolnił. - To sytuacja, która ma związek nie tylko z tym konkretnym przypadkiem - dodaje dyrektor. Pytany o to, czy to co stało się w niedzielę przelało czarę goryczy przyznaje: można tak powiedzieć.
- Podczas pracy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym ważna jest szybkość i trafność podejmowanych decyzji. Dla lekarzy, którzy takich cech nie mają nie ma miejsca na tym oddziale - podkreśla Konik.
Przeczytaj także: Co piąty Polak umiera na zawał. Pomóc mogą proste testy.
Pan Paweł został przetransportowany ze szpitala w Brzegu do placówki w Opolu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock