Kilkaset lat leżała w wodzie. Dwa lata temu została odnaleziona przez wędkarzy. Drewnianą dłubankę wyciągnięto, ale w oczekiwaniu na renowację trafiła tam ponownie. By nie odpłynęła, przywiązano ją pasami. Te zostały przecięte, a łódź zniknęła. Sprawą zajęła się policja. Do urzędników szybko zgłosiła się osoba, która twierdzi, że ma łódź. Zapewnia, że ją odda, bo chce mieć czyste sumienie.
W 2014 roku wędkarze z Opolszczyzny natknęli się na starą łódź. - Pogrzebaliśmy dwie godziny i wyciągnęliśmy ją gołymi rękoma, ale w osiem osób - mówił wówczas Andrzej Czupala, jeden z mężczyzn, który dokonał odkrycia. Wędkarze musieli się mocno napocić, by znalezisko wyciągnąć na brzeg. Wszystko dlatego, że ważąca ok. 400 kilogramów drewniana łódka tkwiła zakopana w zamulonym dnie Małej Panwi.
W wodzie miała czekać na renowację
Początkowo łódź dłubanka stanęła na jednej z posesji w Staniszczach Małych. Jej opiekun musiał codziennie polewać ją wodą i przykrywać wilgotną plandeką. W ten sposób chciano zapobiec jej wyschnięciu, w końcu łódź kilkaset lat przeleżała w wodzie. Później zdecydowano, że zostanie przekazana gminie Kolonowskie. Ta miała zająć się jej renowacją. Na prace jednak nie było funduszy.
- Z tego powodu, by zapobiec wyschnięciu drewna, zdecydowano, że łódka wróci tymczasowo do wody. Tam miała czekać na renowację. Do drzewa została przymocowana specjalnymi pasami - relacjonuje Konrad Wacławczyk, zastępca burmistrza gminy. O tym, że z łódką stało się coś złego samorządowców powiadomili niedawno zaniepokojeni mieszkańcy.
Pasy zostały przecięte
Urzędnicy o pomoc w zlokalizowaniu łodzi poprosili strażaków. - Sprawdziliśmy, że nie ma jej w miejscu, w którym została "zakotwiczona". Przeszukaliśmy rzekę, bo myśleliśmy, że może zniósł ją nurt albo została przykryta mułem - opowiada Andrzej Kolloch, naczelnik OSP Staniszcze Małe.
I dodaje, że strażacy namierzyli pasy, którymi wiekowa łódź była przywiązana do drzewa. - Zostały ewidentnie przecięte, widać na nich proste cięcia. Gdyby się stamtąd zerwała, pasy byłyby przerwane, a nie są - twierdzi strażak.
"Nie jest tak, że ktoś przyszedł, wziął pod pachę i poszedł"
Co więc stało się z łódką? Samorządowiec o hipotezach mówić nie chce, choć przyznaje, że "to nie mogła być prosta akcja". - Nie jest tak, że ktoś sobie przyszedł, wziął łódkę pod pachę i poszedł. To musiało być zorganizowane - uważa Wacławczyk.
Dlatego sprawa zniknięcia została zgłoszona policjantom. - Dostaliśmy informację o kradzieży dłubanki. Sprawdzamy, w jakich okolicznościach doszło do kradzieży - informowała w środowy poranek sierżant sztabowy Paulina Porada, rzecznik prasowy policji ze Strzelec Opolskich.
Jedna z nielicznych miała być atrakcją
Władze gminy Kolonowskie chciały, by na ostatniej wrześniowej sesji rady miejskiej włączyć renowację łodzi do budżetu. Dzięki temu dłubanka przeszłaby remont. Później prawdopodobnie zostałaby wystawiona na terenie gminy. Kilkusetletnia dłubanka zostałaby atrakcją.
- To znalezisko na skalę kraju. Takich łódek nie odkryto zbyt wielu, a tych zachowanych w całości praktycznie nie ma. I tajemnica tkwi w tym, dlaczego ktoś taką łódkę porzucił - zastanawiał się w 2014 roku dr Krzysztof Spałek z Uniwersytetu Opolskiego, znawca lokalnej historii. I dodawał, że łodzie podobnie wyglądały i we wczesnym średniowieczu i w jego późniejszej fazie. - Dłubanka nie powstała na pewno w ciągu ostatnich 100-200 lat, bo w tym czasie materiał nie zdążyłby stać się czarnym dębem - przekonywał Spałek. Wszystko dlatego, że drewno nabiera takich cech, jeśli przebywa pod wodą lub jest zakopane w ziemi od kilkuset do kilkunastu tysięcy lat. Początkowo sądzono, że łódź znaleziona w Małej Panwi może pochodzić nawet z IX wieku. Później, jak informuje "Nowa Trybuna Opolska", archeolodzy ocenili, że powstała w XVII lub XVIII wieku.
Łódź się znalazła?
Jak powiedział w rozmowie z nami Norbert Koston, burmistrz gminy Kolonowskie, do urzędników zgłosiła się osoba, która przyznała, że jest w posiadaniu łodzi. - Ta osoba powiedziała, że nie chce mieć z tą sprawą nic wspólnego. Przeraziło ją zgłoszenie na policję i chce mieć czyste sumienie - relacjonuje burmistrz. I dodaje, że osoba, która jest w posiadaniu dłubanki, zobowiązała się do oddania łodzi w ciągu kilkunastu godzin. Co z ewentualnymi konsekwencjami? - Dla nas najważniejsze jest to, żeby łódka się znalazła i wróciła na swoje miejsce - twierdzi Koston. Całą sprawę nazywa "zaskakującą".
Dłubanka zniknęła z Małej Panwi w Staniszczach Małych:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław, Ochotnicza Straż Pożarna w Staniszczach Małych/FB