Prezentowane we Wrocławiu arcydzieła hiszpańskich malarzy to w większości reprodukcje, odbitki i kopie? Jak poinformowało "Radio Wrocław" we wrocławskim środowisku artystycznym zawrzało po tym jak okazało się, że nie wszystkie z pokazanych dzieł to oryginalne prace Goi, Picassa i Dalego. Oburzenia nie kryją też zwiedzający.
- Szykujemy się na otwarcie wystawy pt. "Tauromachia", czyli obrazów dotyczących walki byków. Po raz pierwszy w Polsce na jednej ścianie zawiśnie aż tyle prac Francisco Goi, Pabla Picassa i Salvadora Dali - mówił 21 lipca Jerzy Ilkosz, dyrektor Muzeum Architektury we Wrocławiu. Dziś okazuje się, że wystawiane w Galerii Miejskiej obrazy niekoniecznie pochodzą spod pędzla hiszpańskich malarzy.
"Kopie można obejrzeć w internecie"
- Niektóre dzieła są reprodukcjami, jeżeli chodzi o kwestie Goi. No, tego się nie spodziewałem. Można powiedzieć, że było jakieś drobne rozczarowanie - mówił wprost w rozmowie z "Radiem Wrocław" Ryszard Wójtowicz, konserwator sztuki.
Eksperci przyznają, że ludzie mogą czuć się oszukani, bo do muzeum idzie się po to, by zobaczyć oryginalne dzieła. - Niektórzy się rozczarują, bo spodziewali się oryginałów. Kopie można obejrzeć przecież w internecie - przyznaje Karolina Przybylińska z portalu rynekisztuka.pl. Takie odczucia rzeczywiście mają ci, którzy wystawę już obejrzeli. - Dla mnie to było bardzo ważne wydarzenie kulturalne i dlatego kupiłam bilet. Zawierzyłam, że to prawdziwe obrazy, bo przecież reprodukcje w domu każdy może mieć - żali się Małgorzata, mieszkanka Wrocławia.
Jest więcej niż miało być
Tymczasem organizatorzy wystawy zapewniają, że jest ona wydarzeniem niebywałym, a liczba prezentowanych prac powinna na wrocławianach robić wrażenie. Pytany przez nas szef Galerii Miejskiej o wątpliwościach nie mówi wprost. - Na wystawie możemy się spodziewać zbioru 350 dzieł różnego rodzaju prac graficznych i rysunkowych, rzeźb i ceramiki. Początkowo prac miało być 200, a finalnie kolekcja się rozrosła – twierdzi Mirosław Jasiński, szef Galerii Miejskiej we Wrocławiu. Nie wiadomo jednak ile z dzieł prezentowanych w murach Muzeum Architektury to reprodukcje.
Niektórzy podkreślają, że większy nacisk powinno się położyć na jakość a nie ilość. - Na tej wystawie są grafiki, zarówno Goi jak i Picassa, jak i Salvadora Dali. Tu mamy przypadek taki, że są to grafiki wysoko nakładowe. Są to wydawnictwa komercyjne. (...) Czyli takie, które można kupić w sklepie czy słabszej galerii za kilkaset euro po prostu, albo mamy wręcz do czynienia z odbitkami, które powstały po śmierci artystów. To jest najbardziej uderzające w tej wystawie - argumentuje w rozmowie z radiem Dorota Monkiewicz, szefowa wrocławskiego Muzeum Współczesnego.
Zadowolenie przeważa nad rozczarowaniem
Mimo wątpliwości i kontrowersji wrocławskie środowisko artystyczne przyznaje, że organizacja wystawy jest wielkim sukcesem. - Wystawę można opisać jako ciekawą i z pomysłem. Kuratorki solidnie przyłożyły się do przygotowania wystawy. Temat jest godny uwagi każdego z nas - mówi Wójtowicz. Podobnego zdania są inni. - To kawał dobrej roboty. Organizacja takiego wydarzenia była wielkim wyzwaniem i z tym poradzono sobie doskonale. Jednak pewne rzeczy mogłyby być przedstawione w sposób bardziej klarowny - przyznaje Przybylińska.
Wystawę można oglądać we wrocławskim Muzeum Architektury:
Autor: tam / Źródło: Radio Wrocław, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24