Poniedziałek to ósmy dzień poszukiwań niespełna czteroletniego Kacpra z Nowogrodźca (Dolnośląskie). Policjanci skupili się na przeczesywaniu jednej z odnóg Kwisy. Strażacy natomiast sprawdzają rzekę z pontonu. Jak na razie bez przełomu.
Od momentu zaginięcia chłopca, dzień w dzień dziesiątki osób przeszukują koryto Kwisy wzdłuż i wszerz. Płetwonurkowie, policjanci prewencji, czy strażacy typują kolejne odcinki rzeki, które następnie pieczołowicie sprawdzają. Jak informują, dno Kwisy pełne jest przeszkód, konarów, gałęzi. Woda pracuje. Niektóre odcinki sprawdzane są ponownie. Drony, sonar, roboty podwodne, psy tropiące, śmigłowiec, kamery termowizyjne, łodzie - do poszukiwań wykorzystuje się praktycznie wszystkie dostępne środki.
Działania wielotorowe
W poniedziałek działania służb skupiły się na jednej z odnóg Kwisy w samym Nowogrodźcu, a także tamtejszym zbiorniku wodnym. - Policjanci z samodzielnego oddziału prewencji policji w Legnicy przeczesują teren wokół tej odnogi. Natomiast strażacy na pontonie sprawdzają zakamarki rzeki - mówi Kamil Rynkiewicz, p.o. rzecznika dolnośląskiej policji.
Policja za każdym razem podkreśla, że ich działania nie ograniczają się tylko do przeczesywania rzeki. Rynkiewicz zaznacza, że jak dotąd przeszukano teren o powierzchni około 500 hektarów, oprócz okolic Kwisy m.in. ogródki działkowe, posesje, czy tereny kolejowe. Najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń jest ta mówiąca o wpadnięciu chłopca do wody, jednak pod uwagę brane są też inne scenariusze. Dlatego prowadzone są "niejawne czynności operacyjne", o których policja głośno mówić nie chce.
- Na chwilę obecną nie pojawiła się żadna informacja, która by dała podstawy do tego, aby odpuścić którąkolwiek z możliwych ścieżek. W związku z tym działania prowadzone są wielotorowo. Musimy weryfikować wszystkie wątki - przyznaje enigmatycznie rzecznik policji.
Ojciec z zarzutem
Poszukiwania Kacpra rozpoczęły się 27 kwietnia wieczorem, po tym, gdy około godziny 19 wpłynęło zgłoszenie o jego zaginięciu. Wcześniej chłopiec był razem ze swoim ojcem na terenie ogródków działkowych w Nowogrodźcu, które znajdują się niedaleko rzeki.
- Ojciec w trakcie przesłuchania wyjaśniał, że stracił dziecko z oczu. Gdy nie mógł go odnaleźć, zawiadomił policję. Był pod wpływem alkoholu, badanie potwierdziło zawartość 0,7 promila. Mężczyzna został zatrzymany, ponieważ był poszukiwany do odbycia kary za przestępstwa przeciwko mieniu - mówiła we wtorek oficer prasowa bolesławieckiej policji.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu. W środę ojciec chłopca usłyszał zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. - Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń zakłada, że chłopiec, który przebywał razem z ojcem i jego znajomym na terenie ogródka działkowego, w wyniku nieuwagi ojca oddalił się i doszło do wypadku, wskutek którego chłopiec wpadł do rzeki - informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze Tomasz Czułowski. Zaznaczył przy tym, że postępowanie jest we wstępnej fazie i prokuratura nie wyklucza też innych wersji wydarzeń. Prokurator Czułowski dodał, że w sprawie przesłuchano m.in. matkę chłopca i mężczyznę, z którym ojciec dziecka przebywał na terenie ogródków działkowych. Sukcesywnie przesłuchiwani są też inni świadkowie.
Rodzina Kacpra nie traci nadziei. Wszyscy czekają na pomyślne rozwiązanie. - Jeżeli nie ma go w wodzie, to znaczy, że żyje - twierdzi dziadek chłopca.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24