Nie ustają poszukiwania niespełna czteroletniego Kacpra z Nowogrodźca (Dolnośląskie). Chłopiec zaginął 27 kwietnia i od tamtej pory, dzień w dzień, policjanci i strażacy nieustannie przeczesują Kwisę i jej okolice. Jak na razie bez przełomu.
W poniedziałek 27 kwietnia Kacper spędzał popołudnie pod opieką ojca na ogródkach działkowych. W pewnym momencie rodzic stracił chłopca z oczu. Ślad po dziecku zaginął. Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę poszukiwania.
Na rzece i lądzie
Przyjęta przez śledczych, najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń jest taka, że chłopiec wpadł do rzeki. Każdego dnia dziesiątki policjantów i strażaków przeszukują koryto Kwisy w nadziei na jakiś ślad. Oprócz rzeki sprawdzano bezpośrednie okolice rzeki, wspomniane wcześniej ogródki, lasy, czy tereny kolejowe. Łącznie około 500 hektarów.
Łodzie, pontony, śmigłowiec, drony, sonar, geaoradar, roboty podwodne, kamerka inspekcyjna z wodociągów. Do tego psy tropiące z Polski oraz specjalnie przywiezione z niemieckiej Saksonii, cechujące się szczególnym węchem, wskazują na rzekę.
Trudno sobie wyobrazić, jakie jeszcze środki można wykorzystać w poszukiwaniach chłopca. Mimo to ciągle nie natrafiono na jakikolwiek ślad po Kacprze.
Pies w łodzi
W piątek służby ponownie wróciły na rzekę. - Prowadzimy cały czas bardzo intensywne działania. Nasze prace polegają między innymi na tym, że przeczesujemy tereny wzdłuż koryta rzeki. Dodatkowo policja wodna razem z psem służbowym płynie wodą i sprawdza tereny z wody. Strażacy przeczesują koryto rzeki - mówi Anna Kublik Rościszewska, rzecznik bolesławieckiej policji.
Policjantka zaznacza, że poziom wody nieco opadł i jest ona bardziej przejrzysta, co może ułatwić pracę. Przeczesywany jest, wielokrotnie już wcześniej sprawdzany, odcinek z Nowogrodźca do Parzyc. Działania powtarzają się w niektórych rejonach, ponieważ - jak tłumaczy policja - rzeka pracuje, ma sporo przeszkód, gałęzi. Obiekty znajdujące się w niej mogą się przemieszczać.
Ojciec z zarzutem
Śledztwo w sprawie zaginięcia Kacpra prowadzi Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu. Zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przedstawiono ojcu chłopca. Rafał B., gdy stracił syna z oczu, miał 0,7 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna został zatrzymany, bo był poszukiwany do odbycia kary za przestępstwa przeciwko mieniu.
- Najbardziej prawdopodobną wersją jest ta o oddaleniu się chłopca z ogródka działkowego podczas nieuwagi ojca. Prawdopodobne, że mógł wpaść do rzeki. Pod uwagę brane są też inne wersje zdarzenia, ale ta określana jest jako najbardziej prawdopodobna, bo znajduje oparcie w zgromadzonych dowodach - podkreśla Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląska Policja