Bono był trzymany w kojcu. Zapomniany i zaniedbany. Tylna część jego tułowia jest niemal w całości pozbawiona sierści, ogon wygląda jak szczurzy. Inspektorzy z Dolnego Śląska po psa w fatalnym stanie jechali aż pod Częstochowę.
W sobotę do Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt z prośbą o pomoc zwróciły się lokalne wolontariuszki z Częstochowy. Jak mówiły, od kilku dni w sieci krążyły zdjęcia skrajnie zaniedbanego psa, znajdującego się niedaleko, we wsi Skrzydłów. Próbowały zainteresować tą sprawą miejscowe organizacje, ale ponoć nikt nie zareagował.
- My tam pojechaliśmy. Okazało się, że pies był w dramatycznym stanie. Żył w niewielkim, brudnym i zarośniętym kojcu, bez wody i pokarmu. Kojec znajdował się zaraz przy budynkach wielorodzinnych, ludzie mieli obok garaże i schowki. Ale nikt z sąsiadów nie zareagował na jego krzywdę. Pies należał do nauczycielki i jej syna. Kiedy odbieraliśmy go w trybie administracyjnym, chłopak stwierdził na odchodne "niech śmieć zdycha" - relacjonuje Konrad Kuźmiński z DIOZ.
Szereg schorzeń
Bono - bo tak mu na imię - przewieziony został od razu do kliniki weterynaryjnej, gdzie wykonano mu szereg badań. Gołym okiem było widać, że pies jest chory, diagnostyka tylko to potwierdziła. Stwierdzono u niego: nużycę, zaawansowaną grzybicę skóry i uszu powikłaną bakteryjnie, guza jądra, robaczycę, skrajne wychudzenie, a także problemy z wątrobą.
Przynajmniej przez dwa najbliższe tygodnie pies pozostanie na stacjonarnym leczeniu w klinice, ale już teraz wiadomo, że jego rehabilitacja potrwa o wiele dłużej. Na razie codziennie dostaje kroplówki, zastrzyki, przechodzi zabiegi pielęgnacyjne. Po tym jak jego stan nieco się poprawi, ma przejść operację. Na szczęście już teraz - dzięki pomocy lekarskiej - nieco odżył, czego dowodem jest film ze spaceru nagrany przez Kuźmińskiego.
Będą konsekwencje?
Bono ma trafić do tymczasowego domu. DIOZ już teraz szuka chętnego do przygarnięcia około 7-letniego huskiego. Oprócz dbania o lepsze jutro psa, inspektorzy jednocześnie będą domagać się ukarania właścicieli.
- Sprawa zostanie zgłoszona do prokuratury, a dodatkowo będziemy również interweniować u rzecznika odpowiedzialności dyscyplinarnej dla nauczycieli przy wojewodzie, aby wszczął postępowanie wobec właścicielki. Uważamy, że takie zachowanie skrajnie nie przystoi do charakteru wykonywanego przez nią zawodu - dodaje Konrad Kuźmiński.
Właścicielom może grozić do trzech lat więzienia.
Pies odebrany został na terenie wsi Skrzydłów:
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt