Jeden z wychowanków domu dziecka w Obornikach Śląskich (woj. dolnośląskie) okaleczył się rozbitą żarówką, drugi twierdził, że chce odebrać sobie życie. Trzech innych chłopców złożyło skargę w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Wcześniej placówka została skontrolowana przez służby wojewody dolnośląskiego. Lista zarzutów jest długa. Dyrektor wszystkie odpiera.
- Mieliśmy zgłoszenie od opiekunów o problemach z wychowankami. Jeden zbił żarówkę i chciał się okaleczyć. Na miejsce wezwano karetkę, udzielono mu pomocy, ale gdy chłopak usłyszał, że będzie musiał być przebadany przez fachowca, uciekł. Interweniował patrol policji - informuje st. asp. Piotr Dwojak z trzebnickiej policji.
Lekarze uznali, że musi zostać skierowany na obserwację psychiatryczną. Podobną decyzję podjęto wobec nastolatka, który dwa dni później twierdził, że odbierze sobie życie. W jego plecaku policjanci znaleźli dwa noże i linę.
- W przypadku jednego z chłopców było tak, że jego mama wcześniej trafiła do szpitala. On się załamał i pociął sobie ręce. Drugi nie chciał iść do szkoły, a przecież ma taki obowiązek. Ma trudności z nauką. Poszedł i powiedział, że chce popełnić samobójstwo, ale próby żadnej nie było - wyjaśnia Robert Korytkowski, dyrektor domu dziecka w Obornikach Śląskich.
Wychowankowie skarżą się na dyrekcję
Mniej więcej w tym samym czasie do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które nadzoruje dom dziecka, zgłosiło się ze skargą na dyrekcję domu dziecka trzech innych nastolatków.
- Skarżą się chłopcy, którzy mają być umieszczeni w młodzieżowym ośrodku socjoterapeutycznym. Nie podoba im się to. Twierdzą, że dyrektor budził ich wcześnie rano i kazał chodzić do szkoły. Ma im nie pozwalać na przebywanie na terenie domu dziecka w godzinach, gdy powinni być na lekcjach. Chłopcy czują się skrzywdzeni - mówi Zofia Kaczmarek, dyrektorka PCPR w Trzebnicy. I dodaje, że wszystkie uwagi dzieci przyjmuje, a sprawę bada. Już przeprowadziła rozmowę z dyrektorem ośrodka. Jej zdaniem problem wynika stąd, że chłopcy są niezadowoleni z tego, iż szefostwo domu dziecka chce ich zdyscyplinować i każe chodzić do szkoły.
3. Dyrektorem placówki opiekuńczo-wychowawczej typu socjalizacyjnego, interwencyjnego lub specjalistyczno-terapeutycznego może być osoba, która: 1) posiada tytuł zawodowy magistra lub tytuł równorzędny: a) na kierunku pedagogika, pedagogika specjalna, psychologia, nauki o rodzinie lub na innym kierunku, którego program obejmuje resocjalizację, pracę socjalną, pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą, albo b) na dowolnym kierunku, uzupełniony studiami podyplomowymi w zakresie psychologii, pedagogiki, nauk o rodzinie lub resocjalizacji art. 97, ustawy z dnia 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej
Co na skargę swoich wychowanków sam zainteresowany? - Bardzo się cieszę, że dzieci są na tyle mądre, że jeśli mają poczucie, iż dzieje im się krzywda, to wiedzą, gdzie mają pójść. Przywiązujemy bardzo dużą wagę do takich zachowań, więc ma to walor edukacyjny - podkreśla dyrektor. Jednocześnie podkreśla, że wychowankowie mają obowiązek chodzić do szkoły. - Tymczasem ci chłopcy poszli naskarżyć na mnie za to, że każę im to robić - dodaje.
Kontrola wojewody, lista zarzutów i negatywna ocena
W ubiegłym roku służby wojewody dolnośląskiego przeprowadziły w ośrodku kontrolę. Lista zarzutów jest długa.
- Stwierdzono m.in., że dzieci nie realizowały obowiązku szkolnego, w porze nocnej opiekę nad wychowankami sprawowały osoby nieuprawnione, a dyrektor nie ma kwalifikacji do prowadzenia tego typu ośrodka - informuje Sylwia Jurgiel, rzecznik wojewody dolnośląskiego.
Dyrektor od wniosków odwołał się już dwa razy, bo jak mówi ma takie prawo.
- Faktycznie na dyżurze nocnym był stażysta, ale towarzyszył mu wychowawca. Ta osoba nie sprawowała sama opieki nad naszymi wychowankami - zarzeka się Korytkowski.
Nie zgadza się też z zarzutem o braku kwalifikacji, bo jak twierdzi, skoro wcześniej był szefem PCPR w Strzelinie, to ma kwalifikacje do bycia dyrektorem placówki, która podlega PCPR. Z informacji zamieszczonej w Biuletynie Informacji Publicznej dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego wynika, że dyrektor ukończył socjologię w zakresie służb socjalnych. Ma też studia podyplomowe z zarządzania i marketingu, prawa pracy i prawa socjalnego. To ma jednak nie wystarczać i nie zgadzać się z wymogami wynikającymi z ustawy.
Rzecznik wojewody mówi, że teraz władze domu dziecka mają 30 dni na wdrożenie zaleceń pokontrolnych. Dyrektor placówki mówi, że pisma jeszcze nie otrzymał. - Decyzje wojewody należy wykonywać - przyznaje jednak Korytkowski.
Dom dziecka znajduje się w Obornikach Śląskich:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | Kerem Yucel