W poniedziałek minister obrony narodowej ma otrzymać raport po wstępnym rekonesansie wojskowych na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych, gdzie ma znajdować się "złoty pociąg". - Skontaktuję się z wojewodą i prezydentem miasta. Zobaczymy, jakich kroków teraz oczekują - zapowiedział Tomasz Siemoniak. I dodał, że sam "nie wie czy ten pociąg w ogóle jest".
Minister obrony narodowej w niedzielę pojawił się Rogoźnicy, gdzie na terenie Muzeum Gross-Rosen brał udział w uroczystościach upamiętniających 76. rocznicę agresji Niemiec na Polskę.
- Rozmawiałem z dyrektorem muzeum, który powiedział, że dla niego cenniejsze niż złoto byłyby dokumenty z Gross-Rosen, które zaginęły, a które pozwoliłyby odtworzyć nazwiska wszystkich tych, którzy tu zginęli. Nie wiem czy ten pociąg w ogóle jest - powiedział Tomasz Siemoniak w rozmowie z reporterem TVN24. I dodał, że jego zdaniem nie należy się koncentrować na tym, co może znajdować się pod ziemią. - Będziemy działać profesjonalnie i spokojnie. Będziemy też informować opinię publiczną - zapowiedział minister.
Minister czeka na raport
W poniedziałek na biurko Siemoniaka ma trafić raport po piątkowym rekonesansie wojskowych. Kilkunastu żołnierzy sprawdzało teren w okolicach 65. kilometra, gdzie ma znajdować się "złoty pociąg".
- Za wcześnie, by teraz mówić o dalszych krokach. Będę kontaktował się z wojewodą i prezydentem Wałbrzycha. Zobaczymy jakich kroków oni oczekują - stwierdził szef resortu obrony narodowej. I dodał, że z jego wiedzy wynika, że przed podjęciem jakichkolwiek działań teren w okolicy domniemanego znaleziska musi zostać uprzątnięty przez PKP.
Wciąż nie wiadomo też jakiego sprzętu użyją żołnierze i ilu ich miałoby wziąć udział w dalszych etapach poszukiwań. - Wojsko ma różnego rodzaju sprzęt. Od tych, którzy prowadzili rekonesans oczekuję informacji czy dysponujemy takim sprzętem, czy musimy go wypożyczać, czy możemy pozyskać od innych instytucji - powiedział Siemoniak.
"Gorączka złota" na Dolnym Śląsku
O "złotym pociągu" zrobiło się głośno w połowie sierpnia, gdy do wałbrzyskich urzędów trafiły pisma z informacjami o tajemniczym znalezisku. Polak i Niemiec, za pośrednictwem pełnomocników, przekazało wiadomość o odkryciu miejsca ukrycia "pociągu pancernego z czasów II wojny światowej". Na Dolnym Śląsku wybuchła "gorączka złota", a generalny konserwator zabytków przyznał, że "złoty pociąg istnieje na ponad 99 procent".
4 września rzekomi odkrywcy opublikowali oświadczenie w którym piszą o posiadaniu "niezbitych dowodów na istnienie pociągu". Jakich? Tego na razie nie wiadomo.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24