Prokuratura Okręgowa w Legnicy zakończyła śledztwo w sprawie oszustw jakich mieli dopuścić się pracownicy naukowi Politechniki Wrocławskiej przy realizowaniu tzw. grantów zleconych uczelni. Łączna kwota wyłudzonych pieniędzy to ponad 1,75 mln zł. Akt oskarżenia dotyczy 10 osób: 6 pracowników naukowych, kierowników poszczególnych grantów oraz 4 innych osób, które oskarżone są o uczestnictwo w procederze lub dopuszczenie się plagiatu cudzych prac.
Proceder polegał na pozyskiwaniu przez Adama J. i jego „zespół” środków na prace badawcze z zakresu informatyki, które w rzeczywistości nie były wykonane. Pieniądze pochodziły z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, twierdzi prokuratura.
- Oskarżeni w ramach realizacji grantów zawierali umowy zlecenia na wykonanie prac cząstkowych z doktorantami, studentami oraz przypadkowi osobami, najczęściej członkami rodzin lub znajomi niemającymi żadnych kwalifikacji do wykonania prac objętych umowami. Mimo, że oskarżeni wiedzieli, że prace cząstkowe nie zostały wykonane lub wykonano je nierzetelnie, rozliczali przyznane środki w stanowiących podstawę do wypłaty pieniędzy raportach końcowych - wyjaśnia Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Zdaniem prokuratorów naukowcy wprowadzili tym w błąd Politechnikę Wrocławską i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego działające za pośrednictwem Narodowego Centrum Nauki. Pieniądze za prace pobrali nienależnie.
Profesor, figuranci i doktorant
Głównym organizatorem procederu miał być Adam J. zatrudniony na stanowisku profesora na Politechnice Wrocławskiej. Od 2001 r. był kierownikiem Zakładu Sztucznej Inteligencji i Projektowania Algorytmów w Instytucie Informatyki, Automatyki i Robotyki Politechniki Wrocławskiej, a tym samym osobą zajmującą kierownicze stanowisko na uczelni państwowej. Z racji zasiadania w różnych gremiach naukowych, w tym instytucjach zajmujących się przeprowadzaniem konkursów na przyznawanie projektów badawczych w dziedzinie informatyki, oskarżony miał dużą wiedzę na temat tego jak grant zdobyć. Znał też osoby mające wpływ na podejmowanie decyzji rozstrzygających o ich przyznaniu.
- Bardzo często pozyskiwał dla projektu osoby z dużym dorobkiem naukowym, które wpisywane były jako jego uczestnicy na etapie rozstrzygania konkursu, a następnie już po przyznaniu grantu osoby te "znikały”. Na wykonanie prac cząstkowych umowy podpisywano z figurantami, czyli osobami, które badań nie wykonywały i nie posiadały merytorycznego przygotowania do sporządzania raportu w dziedzinie, której dotyczyła umowa - tłumaczy Łukasiewicz.
Adam J. kierował osobiście tylko jednym grantem, co nie powodowało zastrzeżeń u osób zasiadających w organach przeprowadzających procedury konkursowe. Na kierowników pozostałych grantów „przydzielanych” do Instytutu, miał wskazywać podległych sobie służbowo pracowników.
10 osób oskarżonych
Pieniądze miały być wypłacane „figurantom”. Ci następnie mieli zwracać je osobiście Adamowi J. lub jednej ze wskazanych przez niego zaufanych osób, do których należeli poszczególni pracownicy. Kierownikami poszczególnych projektów byli: 66-letni Adam J., 41-letni Maciej L., 39-letni Tomasz K., 36-letni Mateusz G., 36-letni Radosław R. i 37-letni Andrzej K. Osoby te oskarżono o oszustwo, czyli wyłudzenie pieniędzy z poszczególnych projektów.
- Kierownicy wiedzieli, że prace będące przedmiotem zlecenia nie zostały wykonane lub wykonała je inna osoba, a zatem, że umowa nie została zrealizowana, a pieniądze nie powinny być wypłacone - precyzuje Łukasiewicz.
W śledztwie dwa projekty zakwestionowano w całości. Pozostałe wykonano mniej więcej w 30-40 procentach. Kwota wyłudzenia pomniejszona została o te prace.
Granty dla żon i podwładnych
- Zarzuty pomocnictwa do oszustwa usłyszały również 36-letnia Maria K. oraz 31-letnia Agnieszka R., żony kierowników dwóch projektów, które miały świadomość nieuczciwości procederu, a dodatkowo podpisały umowy na wykonanie prac cząstkowych, których w rzeczywistości nie sporządziły - mówi Łukasiewicz.
Radosław R. i Andrzej K. oraz ich żony przyznali się do popełnienia przestępstw i złożyli obszerne wyjaśnienia.
Pozostali oskarżeni nie przyznali się do stawianych zarzutów, przy czym Maciej L. wprawdzie nie przyznał się do winy, jednakże złożył wyjaśnienia przedstawiając stosunki panujące w Zakładzie kierowanym przez Adama J., które w zasadzie potwierdzają tezy przedstawione przez prokuratora w akcie oskarżenia.
Zarzuty o plagiat
W śledztwie prokuratura uzyskała opinię biegłego z zakresu patologii nauki i ochrony własności intelektualnej, z której wynika, że trzech z sześciu kierowników projektów badawczych (w celu rozliczania grantów) dopuszczało się plagiatów. Byli to Adam J., Tomasz K. i Maciej L. Usłyszeli oni dodatkowo zarzuty popełnienia przestępstwa z ustawy o ochronie praw autorskich. Nie przyznali się do winy i odmówili złożenia wyjaśnień w tym zakresie.
Na podstawie opinii biegłego ustalono, iż przestępstwa przywłaszczenia sobie autorstwa cudzych utworów dopuściły się również 2 inne osoby, które także w tej sprawie oskarżono. Są to 31-letni Bartosz T., ówczesny doktorant oraz 67-letnia Zofia P. - Oboje przywłaszczyli sobie odpowiednio autorstwo fragmentów cudzej pracy doktorskiej oraz część raportu autorstwa innych osób - dodaje prokurator.
Naukowcom grozi nawet 15 lat więzienia
Oprócz Adama J. wszystkim kierownikom projektów badawczych za oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości (szkody wyrządzone przy poszczególnych grantach zawsze przewyższały kwotę 200 tys. zł) grozi kara od 1 roku do 10 lat więzienia.
Żonom naukowców, czyli Marii K. oraz Agnieszce R., za zarzucone im czyny grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
- Natomiast Adamowi J., jako funkcjonariuszowi publicznemu, który w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dopuścił się oszustw w stosunku do mienia znacznej wartości, grozi kara od 1 roku do 15 lat więzienia. W ocenie prokuratora profesor uczynił sobie z tego procederu stałe źródło dochodu - kwituje Łukasiewicz.
Sprawą zajmie się teraz Sąd Okręgowy we Wrocławiu.
ZOBACZ ARCHIWALNY MATERIAŁ TTV "BLISKO LUDZI" O WYŁUDZENIACH NA POLITECHNICE WROCŁAWSKIEJ:
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | M.Skrobotowicz