Młoda dziewczyna w środku nocy pojechała odebrać swojego chłopaka od znajomych. Nie wiadomo, dlaczego w drodze powrotnej to on przejął kierownicę, mimo że wcześniej pił alkohol. Toyota rozbiła się na drzewie. Ona nie żyje. Jemu grozi do 12 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w nocy z 12 na 13 stycznia około godziny 2 w miejscowości Międzybórz na Dolnym Śląsku. - 26-letni mężczyzna, mieszkaniec powiatu oleśnickiego, jadąc samochodem osobowym marki Toyota Yaris, którym to przewoził pasażerkę, 20-letnią kobietę, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w przydrożne drzewo - informuje Karolina Walczak z oleśnickiej policji.
Niewielki samochód wpadł w poślizg i i uderzył w drzewo prawym bokiem. Konstrukcja auta wgięła się do środka. Młoda dziewczyna doznała bardzo poważnych obrażeń. Nie miała szans na przeżycie.
- W wyniku obrażeń ciała pasażerka zginęła na miejscu. Kierowca natomiast został przewieziony do szpitala. Sprawca wypadku był pod wpływem alkoholu, w jego organizmie stwierdzono ponad dwa promile - dodaje Walczak.
26-latek doznał obrażeń niezagrażających jego życiu.
Zmiana miejsc w aucie
Wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajęła się policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy. Zapytaliśmy szefową tej jednostki o dotychczasowe ustalenia.
- Ci młodzi ludzie to była para już od dłuższego czasu. Z ich rozmów esemesowych wynika, że 20-latka w nocy pojechała swoim samochodem po partnera. Kiedy dojechała na miejsce, z niewyjaśnionych jak na razie przyczyn przesiadła się na fotel pasażera, a 26-latek wsiadł za kółko - mówi Beata Ciesielska, prokurator rejonowy w Oleśnicy.
Za zgodą lekarzy mężczyzna został przesłuchany w szpitalu. Twierdzi, że ma dziury w pamięci z tamtej nocy. Również przez stan upojenia alkoholowego. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego zmienił swoją partnerkę za kierownicą. Zeznał jednak, że kłócili się w trakcie jazdy.
- Cały czas ustalamy i odtwarzamy przebieg samego momentu wypadku. Podejrzany mówił, że bezpośrednio przed wypadkiem kłócili się w samochodzie. Twierdzi, że mogła ona złapać za kierownicę czy dźwignię hamulca ręcznego. To wszystko będzie weryfikowane - zaznacza Ciesielska.
Ze szpitala do aresztu
26-latek usłyszał zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości, za co grozi mu do 12 lat więzienia. W niedzielę w szpitalu odbyło się posiedzenie aresztowe. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował środek zapobiegawczy.
W momencie, kiedy zespół lekarski wyda zaświadczenie o możliwości wypisania mężczyzny ze szpitala, trafi on bezpośrednio do aresztu. Do tego czasu będzie leczony w warunkach zakładu zamkniętego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Oleśnica