Na rok bezwzględnego więzienia skazał sąd Roberta D., który młotkiem zabił swojego psa. Mężczyzna ma też 10-letni zakaz posiadania zwierząt. Kilka miesięcy temu porzucił martwe, zakrwawione zwierzę na jednym z osiedli w Głogowie na Dolnym Śląsku.
W marcu zakrwawione zwłoki psa znalazła kobieta, spacerująca ze swoim pupilem. Policja stwierdziła na miejscu, że zwierzę zostało brutalnie zabite.
Rozpoczęły się poszukiwania sprawcy, w które zaangażowała się - oburzona zdarzeniem - lokalna społeczność. Po kilkunastu godzinach udało się zatrzymać 49-letniego mężczyznę. W trakcie przeszukania policjanci znaleźli w jego mieszkaniu młotek, którym mężczyzna zabił czworonoga.
- Podejrzany przyznał się do uśmiercenia swojego psa. Twierdził, że chciał się go pozbyć, gdyż niszczył mu wyposażenie domu - mówił nam w marcu Bogdan Kaleta, rzecznik głogowskiej policji.
Więzienie i zakaz posiadania zwierząt
Robert D. został oskarżony o zabicie swojego psa ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura chciała dla niego kary 2,5 roku więzienia, jednak sąd - mimo braku wątpliwości co do jego sprawstwa i bestialstwa - był łaskawszy.
Mężczyzna został skazany na rok bezwzględnego więzienia. Oprócz tego sąd orzekł 10-letni zakaz posiadania zwierząt, a także trzy tysiące złotych nawiązki na rzecz wrocławskiej Ekostraży.
"Sąd nie znalazł żadnych podstaw by kara była z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Nie można tutaj mówić o spontanicznym działaniu ze strony oskarżonego. Oskarżony przywiązał psa do drzewa. Zwierzę było bezbronne. Mężczyzna posłużył się młotkiem i zadał psu co najmniej sześć ciosów, które spowodowały śmierć zwierzęcia. To szczególne okrucieństwo o jakim stanowi ustawa. Późniejsze działania oskarżonego również wpisują się w ten schemat, bo przecież oskarżony następnie ciało psa przeniósł w miejsce mało widoczne" - cytuje sędziego Andrzeja Molisiaka portal miedziowe.pl.
"Wyrok satysfakcjonujący"
"Oskarżony twierdził, że był pod wpływem trudnej sytuacji rodzinnej, bo zmarła mu żona i nie mógł sobie z tym poradzić. Na potępienie zasługuje również motyw działania. Oskarżony przystąpił do działania wtedy, gdy wrócił do domu i zobaczył, że pies zniszczył element wyposażenia mieszkania, czyli ulubiony koc. To w żaden sposób nie tłumaczy oskarżonego" - uzasadniał sędzia.
Ekostraż występowała na rozprawie jako pokrzywdzony i oskarżyciel posiłkowy. Na swoim facebookowym profilu wolontariusze skomentowali wydany wyrok.
"Nie kłóćmy się czy to mało czy dużo. Dla nas - wobec ilości umarzanych spraw - taki wyrok jest satysfakcjonujący" - czytamy.
Wyrok jest nieprawomocny.
Do zdarzenia doszło w Głogowie:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław/miedziowe.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Głogów