Ponad 40 osób trzeba było ewakuować po tym, jak para nieodpowiedzialnych grzybiarzy znalazła w lesie dwa granaty moździerzowe i przyniosła je pod budynek komendy policji w Lubaniu (Dolnośląskie). Na miejsce wezwano patrol saperski.
Do zdarzenia doszło w niedzielę po południu. Znalazcy przyjechali pod komendę policji przy ulicy Sikorskiego, położyli niebezpieczne przedmioty tuż przy ścianie budynku i zgłosili to dyżurnemu.
Ewakuacja
Funkcjonariusze zrobili zdjęcia i przesłali je patrolowi saperskiemu z Bolesławca. Specjaliści już na podstawie samych fotografii stwierdzili, że granaty są w złym stanie technicznym i stwarzają duże zagrożenie wybuchem.
- W przypadku poruszenia to mogło w każdej chwili wybuchnąć. Niezbędne było przeprowadzenie ewakuacji w promieniu do 300 metrów. My niezwłocznie rozpoczęliśmy przygotowania do wyjazdu do Lubania i zlikwidowania zagrożenia - mówił starszy chorąży sztabowy Radosław Mazur, dowódca patrolu saperskiego z 23. Pułku Artylerii w Bolesławcu.
Zanim saperzy dojechali, ewakuowano całą komendę (w tym oficera dyżurnego i osoby zatrzymane), a także trzy budynki znajdujące się w sąsiedztwie. Łącznie ponad 40 osób.
Do momentu szczegółowych oględzin na miejscu nie wiadomo było, czy granaty będzie można bezpiecznie podjąć, czy też trzeba będzie je neutralizować na miejscu. Jeden z saperów, ubrany w specjalny kombinezon, ocenił, że można je przetransportować na poligon w pojemniku przeciwwybuchowym.
Monika Kaleta z biura prasowego dolnośląskiej policji przekazała, że po godzinie 18 saperzy zakończyli swoje czynności.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Patrol saperski Bolesławiec