We wrocławskim więzieniu przy Kleczkowskiej zlikwidowano oddział chirurgiczny, a do połowy roku zamknięta zostanie też interna. Placówka rocznie przyjmowała 2,5 tysiąca więźniów z Dolnego Śląska. Od czerwca szpital zmieni się w ambulatorium, świadczące tylko podstawową opiekę medyczną do godzin popołudniowych. To budzi niepokój pracowników publicznej służby zdrowia i pacjentów.
Oddziały są likwidowane z powodu oszczędności. - Przeprowadziliśmy analizę jednostek leczniczych na Dolnym Śląsku. Okazało się, że ta przy zakładzie karnym nr 1 we Wrocławiu jest zbyt kosztowna. Staramy się jak najlepiej gospodarować środkami publicznymi - zaznacza por. Mariusz Jastrzębski, rzecznik prasowy dyrektora okręgowego służby więziennej we Wrocławiu. - Wszystko jest już w toku. Więźniowie potrzebujący pomocy chirurga są transportowani do Krakowa, a od czerwca obowiązki oddziału internistycznego przejmie Poznań. Procedury się nie zmieniają. Zabiegi specjalistyczne, których nie były w stanie wykonać jednostki więzienne, będą nadal realizowane przez szpitale publiczne - wyjaśnia.
Nie boją się więźniów, ale kolejek i kosztów
Nie przekonuje to przedstawicieli publicznej służby zdrowia. Twierdzą, że w sytuacjach zagrożenia życia więźniowie będą częściej trafiać do placówek publicznych. W kwestii zdrowia i życia liczy się przede wszystkim czas, a transport do Krakowa lub Poznania znacznie zmniejszy szanse chorych.
- Skala hospitalizacji istotnie się zwiększy. Do tej pory był to jeden więzień tygodniowo. W szpitalu więziennym na chirurgi mieli jednak 34 łóżka, a teraz w Krakowie jest ich tylko 18. Mamy w pełni obłożony szpital, a teraz będziemy musieli jeszcze wydzielać separatki dla więźniów - mówi Bogusław Beck, zastępca dyrektora ds. medycznych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ulicy Borowskiej.
- Nasze obawy są związane głównie z organizacją pracy szpitala - wyjaśnia z kolei Liliana Piotrowska, Przewodnicząca Zarządu Regionu Dolnośląskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Mamy ograniczone środki finansowe. Większa liczba pacjentów zadłuży nas w NFZ. Ktoś powinien zwrócić koszty leczenia takich osób. Wydłuży to także kolejki na szpitalnym oddziale ratunkowym, na tym ucierpią wszyscy pacjenci - dodaje.
Nie ma natomiast większych obaw co do tego, iż to więźniowie będą pacjentami. Przewożeni do szpitali publicznych pozostają pod strażą służby więziennej.
- Obawy zawsze są, a personel musi zachować ostrożność. Agresja spotyka nas jednak także ze strony zwykłych pacjentów - dodaje Piotrowska.
Widok skazanych będzie straszył pacjentów
Pielęgniarki wskazują inne problemy. - To po prostu dyskomfort. Pacjenci i dzieci muszą oglądać tych ludzi, zakutych w łańcuchy. Często więźniowie nie mogą dzielić sal z innymi pacjentami, ponieważ konieczna jest ich izolacja. Będą zajmować miejsca, których nie mamy wiele i będą przyjmowani poza kolejką na szpitalnym oddziale ratunkowym - tłumaczy Alina Kaczmarek - Bazylow, pielęgniarka SOR, Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu.
Decyzje już jednak zapadły. Wrocławski szpital więzienny mieści się w Zakładzie Karnym nr 1 we Wrocławiu przy ulicy Kleczkowskiej. Przyjmuje skazanych z jednostek karnych i aresztów śledczych na terenie Dolnego Śląska. Obecnie karę odbywa w regionie ponad 7500 skazanych.
Autor: gdem/gp / Źródło: TVN 24 Wrocław