Ludzie spacerują z parasolami, po chwili ulica zamienia się w rwący potok. "Ależ siła żywiołu"

Ulica zmieniła się w rwący potok
Lądek-Zdrój mocno ucierpiał po przejściu fali powodziowej. Fragment relacji reportera TVN24 Jana Piotrowskiego (16.09.2024)
Źródło: TVN24

Wystarczyła chwila, aby niewielkie miasto w Kotlinie Kłodzkiej, Lądek-Zdrój (woj. dolnośląskie), znalazło się pod wodą. W sieci pojawił się film, który pokazuje moment, gdy służby informują, że zarządzona została natychmiastowa ewakuacja. Zaraz ulica, przy której ludzie spacerowali spokojnie pod parasolkami, zmieniła się w rwący potok. 

"Przerażające", "masakra", "ciężko sobie wyobrazić co ci ludzie przeżyli" - to tylko kilka z wielu podobnych komentarzy, które pojawiły się pod filmem umieszczonym w mediach społecznościowych.

Z początku nic nie wskazuje na to, co ma nastąpić. W miejscowości pada deszcz. Ktoś spaceruje pod parasolem. Nagle przejeżdża karetka. Z głośników słychać komunikat: zarządzamy natychmiastową ewakuację wszystkich mieszkańców. Za karetką wolno jedzie samochód. Pojawia się kolejna osoba spacerująca pod parasolką.

Ulica jak rwący potok, auta pod wodą

Po chwili na filmie widzimy tę samą ulicę, która zmieniła się w rwący potok. Pod wodą znalazło się sześć samochodów, które zaczęły płynąć z nurtem i obijać się o siebie.

"Ależ siła tego żywiołu, a biedni ludzie mogli tylko z balkonów i okien całkowicie bezsilnie patrzeć, jak niszczone jest ich miasto i dobytek. Strasznie to smutne" – skomentował jeden z internautów.

Miejscowy przedsiębiorca: mieliśmy parę minut na to, żeby się ewakuować

Film został nagrany w Lądku-Zdroju, kilkutysięcznej miejscowości uzdrowiskowej w Kotlinie Kłodzkiej. Kataklizm przyszedł w niedzielę. W położonym powyżej Lądka Stroniu Śląskim pękła tama. Woda spustoszyła miejscowość.

ZOBACZ TEŻ: Ministrowie o zniszczeniach w Głuchołazach. "Straty w infrastrukturze idą w miliardy"

- Mieliśmy parę minut dosłownie na to, żeby się ewakuować. Policja i służby nawoływały do ewakuacji, ale bardzo często ludzie lekceważyli zagrożenie i nie dowierzali w to, że zapora w Stroniu zostanie przerwana. To, co nas uratowało, to to, że był to dzień. Dlatego że jeżeliby się zdarzyła ta sytuacja w nocy, to mielibyśmy ofiary liczone w setkach – mówił, przed kamerą TVN24 podczas usuwania szkód po powodzi, miejscowy przedsiębiorca Borysław Zatoka.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: